- Mówiłem Ci, że mam zamiar znaleźć
mieszkanie, kiedy ojciec weźmie ślub z tą krową? – zapytał Jamie, gdy weszli do domu
Lany, a kiedy potwierdziła, kontynuował – postanowiła wprowadzić się już teraz.
Nie mam zamiaru patrzeć na ten cyrk, muszę znaleźć coś swojego.
Opadł na kanapę i przeciągnął
się. Lana usiadła obok spoglądając na niego uważnie. Nie przyznałby się do
tego, ale martwił się tą sytuacją. Śmiał się z wyboru ojca, z młodego wieku
narzeczonej, udawał że w ogóle nie obchodzi go to co robi. Zresztą, dziewczyna
podejrzewała, że tata Jamiego zachowuje się dokładnie tak samo w stosunku do
syna. Żyli razem udając, że zupełnie nie interesują się sobą nawzajem.
- Już dawno chciałem mieszkać na
swoim, ale teraz mam przynajmniej dobry powód. Ojciec wkurzył się, ale powiedział, że
będzie mi opłacał mieszkanie. Pomożesz mi wybierać?
Nie musiał pytać. Z wielkim
entuzjazmem podeszła do wybierania lokum. Siedzieli do późna, przeglądając
ogłoszenia w internecie, oglądając zdjęcia i wymyślając jak urządzić nowe
lokum. Jamie twierdził, że zrobi tam jeden wielki warsztat malarski. Kiedy poszedł
pod prysznic, głośno rozdzwonił się jego telefon. Chłopak od razu krzyknął,
żeby odebrała, a ona leniwie sięgnęła po komórkę. Nieznany numer.
- Słucham?
- Halo… Kto mówi? – usłyszała w
słuchawce zdziwiony głos jakiejś dziewczyny.
- Lana, znajoma Jamiego - odparła niepewnie. Nie wiedziała jak wybrnąć z
sytuacji. Podejrzewała, że to nowa dziewczyna Jamiego i nie bardzo wiedziała
jak wytłumaczyć to, że odbiera za niego w środku nocy – Przekazać coś?
Jednak nie usłyszała już
odpowiedzi. Dziewczyna rozłączyła się. Ups… Czyżby wyciągnęła zbyt pochopne
wnioski? Lana zmartwiła się, jednak najwyraźniej niepotrzebnie, bo kiedy tylko
przekazała to przyjacielowi, machnął tylko ręką.On nigdy się nie przejmował.
- Nie jestem dobry w dłuższych
związkach – zaśmiał się idąc w samych bokserkach w stronę łóżka Lany. Zanim
wdrapał się po drabince, spojrzał na blondynkę i z uśmiechem dodał – pospiesz
się z tym prysznicem.
Tak zrobiła. Spędziła w kabinie
kilka przyjemnych minut, oblewając ciało gorącą wodą. Kiedy wróciła, Jamie
leżał już pośrodku łóżka, patrząc w sufit. Nie przejmował się tym, że był w
samej bieliźnie, zresztą ona też nie. Sama miała na sobie tylko luźną koszulkę.
Po drodze zabrała z szafki telefon i wspięła się na górę. Niezgrabnie
przeczołgała się przez chłopaka, lądując w końcu przy ścianie. Mogli spać na
osobnych łóżkach, w końcu stała tam wolna kanapa, ale nie chcieli. Nigdy się co do tego nie
umawiali, po prostu zawsze kładli się w jednym. Już dawno uznali to za zupełnie
naturalne.
Z zamiarem ustawienia budzika spojrzała na
telefon i od razu jęknęła. 3 połączenia od Markusa oraz sms z propozycją
spotkania. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, Jamie zabrał jej telefon. Wciskał
coś, jednak ustawił się tak, by nie widziała co robi.
- Zabijesz mnie… - powiedział w
końcu oddając jej komórkę.
- Co? – zdziwiła się, jednak
kilka sekund później wiedziała już co zrobił. Odpisał Markusowi za nią. Wydała
z siebie oburzony okrzyk – „jutro o 17, powiedz tylko gdzie”. Oszalałeś?
- Sama się nigdy nie zdecydujesz.
Daj spokój, nie musisz wszystkim tak się przejmować, masz ochotę z nim spać to
śpij, nie chcesz to nie. Rób co chcesz i nie przejmuj się czy powinnaś czy nie,
jasne?
***
Przed szkołą czekała już na nią
Emilka.
- Rzuciłam tego nudziarza –
powiedziała zanim Lana zdążyła się przywitać. Nie musiała też zadawać pytań, bo
przyjaciółka od razu przeszła do wyjaśnień – życie nie może polegać na
siedzeniu i nic nie robieniu, potrzebuję romantycznych porywów, emocji i tak
dalej… Simon poza ładnym ciałem nie ma nic.
Nie była przygnębiona. Lana
podziwiała jej podejście do życia. Była w stu procentach spełnieniem tego co
mówił jej Jamie. Robiła co chciała, niczym się nie przejmując. Pod wpływem tych
myśli wypowiedziała to, czego obiecała sobie nie mówić:
- Przespałam się z nim.
- Co? – różowowłosa rozpromieniła
się – Z kim? Z Jamiem?
- Nie, oszalałaś? – parsknęła
śmiechem i szybko odpowiedziała na pytanie – z Markusem. A potem uciekłam.
Wtedy z kolei Emilka wybuchła
śmiechem. Po chwili pokręciła głową i powiedziała:
- Jesteś niemożliwa. Dlaczego tak
się wszystkim przejmujesz? Musisz coś ze sobą zrobić. To najgorętszy facet
jakiego widziałam, wiem co mówię. Musisz iść w to dalej.
Już druga osoba mówiła jej, że za
bardzo wszystko przeżywała. Może faktycznie coś w tym było? W tym momencie
wreszcie pozwoliła sobie na wspomnienie tej nieszczęsnej nocy, którą u niego
spędziła. Może powinna rano zostać, poczekać aż się obudzi?
Miała cały dzień, by to
przemyśleć i koniec końców postanowiła jednak się z nim spotkać. Wycofać mogła
się w każdej chwili, a może warto byłoby zaryzykować i zobaczyć co będzie
dalej? Wyobraziła sobie ten jego zniewalający, zawadiacki uśmiech…
Emi przez cały dzień dostawała
smsy od Simona, jednak była nieugięta. Powiedziała, że to koniec i tego się
trzymała. Była konsekwentna, wiedziała czego chciała. Nie była zmartwiona
rozstaniem, stwierdziła nawet, że wreszcie będzie miała czas dla siebie.
Lana martwiła się popołudniowym
spotkaniem. Przyjaciółka oczywiście poparła ją i powiedziała, że jeżeli nie
pójdzie, będzie zdruzgotana jej wyborem. Markus miał się odezwać, nie dogadali
się jeszcze co do miejsca. Nie pisał jednak, po prostu czekał na nią przed
szkołą, kiedy wyszła. Tego się nie spodziewała, myślała, że będzie miała
jeszcze sporo czasu. Emi uśmiechnęła się szeroko i zostawiła ich, gnając w
swoją stronę.
A może tak po prostu sobie tam
stał? Dlaczego miałby czekać na nią… Jednak kiedy tylko podeszła bliżej,
uśmiechnął się szeroko. Powiedział tylko krótkie „chodź” i ruszył do samochodu.
A ona potulnie poszła za nim, po raz kolejny zastanawiając się co właściwie w
sobie miał, że tak wariowała za każdym razem gdy była blisko niego. Oprócz tego
boskiego ciała oczywiście.
Zatrzasnęła za sobą drzwi
samochodu i spojrzała na niego nieco zakłopotana. Sama się na niego rzuciła, a
teraz było jej głupio, że do tego wszystkiego doszło…
- Znowu mi uciekłaś – powiedział
po prostu, uśmiechając się szeroko. Był bezpośredni, a jednocześnie mówił to
tak, że udało mu się ją rozbawić.
Nic nie
mówiła, kiedy odpalił silnik. Była ciekawa co z tego wyniknie. Nie wierzyła w
miłosne porywy, tą całą romantyczność. Lubiła oglądać miłość do grobowej deski,
jednak tylko na filmie. Była zdania, że w prawdziwym życiu takie rzeczy się nie
zdarzają. Tym bardziej cieszyła się, że on też nie należał do takich osób. Nie
miał zamiaru urządzać randek, posyłać kwiatów, czy pisać romantycznych smsów.
-
Zasłużyłem chociaż na buziaka? Chyba nie było tak źle co? – zaśmiał się znów.
Jak zwykle wypominał te jej ucieczki… Rzeczywiście ciągle uciekała, samo tak
wychodziło. Ale to dlatego, że najpierw robiła głupstwa, a potem potrzebowała
czasu na zastanowienie. Jednak co zrobić, kiedy on każdym ruchem, czy słowem
przyciągał ją jak magnes? Nawet teraz, kiedy na niego patrzyła, nie potrafiłaby
mu odmówić. Zbliżyła się i cmoknęła go lekko w policzek.
- Dokąd
jedziemy? – zapytała siadając prosto na siedzeniu.
- Nie
wiem – odparł od razu – możemy jechać do mnie, albo gdzie tam chcesz.
- Jeśli
myślisz, że znowu się na Ciebie rzucę, to się grubo mylisz – powiedziała niby
żartując, ale naprawdę mówiła poważnie. Nie mogła przecież robić takich rzeczy.
Nie była puszczalska, ani nic w tym rodzaju – to była chwila słabości.
- Jeśli
znowu cię dopadnie, nie krępuj się – parsknął śmiechem – ale spokojnie, nic na
siłę… możemy pooglądać film czy coś.
- Niech
będzie.
Tym razem
spędzili razem naprawdę fajny wieczór. Rzeczywiście oglądali film, po prostu
jedząc pizzę. I nie była to komedia romantyczna, a zwyczajny, trochę nudny film
sensacyjny. Wyszła koło 23, a przy drzwiach nie oparła się, kiedy przycisnął ją
do siebie namiętnie całując. Zaśmiała się tylko, kiedy zapytał, czy na pewno
nie chciałaby zostać. Wychodząc z bloku była z siebie niesamowicie dumna. Nie
mogła pozwalać mu na wszystko, chociaż wykorzystywał swoje atuty na wszelakie
możliwe sposoby i czasem naprawdę trudno było się temu oprzeć. Chyba tego
najbardziej się obawiała. Nie tego, że był jej nauczycielem, ani że był
starszy. Nie mogła uwierzyć, że taki facet interesuje się właśnie nią. To
okropnie łechtało jej ego, dzięki temu czuła się atrakcyjniejsza niż kiedykolwiek,
a przez to leciała do niego jak ćma do ognia. A teraz wreszcie się mu oparła,
udowadniając sobie, że nie jest pustą lalą śliniącą się na widok ładnego
faceta. Odbudowała szacunek do samej siebie, który straciła po tej nieszczęsnej
nocy.
Już podjeżdżał
jej autobus, kiedy usłyszała początek swojej ulubionej piosenki. Dwie sekundy
później uświadomiła sobie, że to jej telefon dzwonił. Niezdarnie wyciągnęła go
z kieszeni kurtki. Na ekranie wyświetlało się zdjęcie różowowłosej przyjaciółki.
- Nie wiem co robić, Simon stoi przed blokiem i krzyczy, że
jak nie wyjdę to się zabije – wypaliła Emilka jednym tchem, zanim Lana zdołała
się choćby przywitać.
- Zaraz będę.
- Co za kretyn – głos Emi sugerował, że była przerażona. W
sytuacjach kryzysowych panikowała, chociaż na co dzień gotowe rozwiązanie miała
już po sekundzie.
Lana
szybko przekalkulowała jak najszybciej się dostać do Emi. Właściwie nigdy u
niej nie była, wiedziała jednak gdzie różowowłosa mieszka. Piechotą zajęłoby to
co najmniej pół godziny, musiała zaczekać na autobus. Ten miał być na szczęście
już za 4 minuty.
- Będę za 10 minut, nie panikuj –
próbowała uspokoić Emilkę – nie ma twojej siostry?
- Nie, pojechała do rodziców –
wydawała się coraz bardziej zdenerwowana – nie wyjdę do niego, nie ma mowy,
cholera, nie wiedziałam, że taki jest, myślałam, że to spokojny koleś…
Jadąc uspokajała przyjaciółkę
przez telefon, ale też zastanawiała się co właściwie zamierzała zrobić, kiedy
już dotrze na miejsce. Musiała pomóc, to było pewne, jednak jak to zrobić?
Zastanawiała się, czy powinna wezwać policję, jednak uznała, że najpierw musi
się przekonać jak naprawdę wyglądała sytuacja. Znając Emi, mogła panikować
zupełnie bez powodu. Miała naprawdę bujną wyobraźnię.
Po 10 minutach była już na
miejscu. Wyskoczyła z autobusu i zaczęła biec chodnikiem, wiedząc tylko to, w
którym kierunku znajdował się blok. Okazało się, że nie potrzebowała
konkretnego adresu. Simon stał przed blokiem i rzeczywiście darł się na całe
gardło. Ciągle powtarzał to samo – że Emi pożałuje, że jak nie zejdzie to
podetnie sobie żyły… Gdyby nie powaga sytuacji, Lana uznałaby, że to
żarty. Jednak jego twarz wyrażała co innego. Nie zastanawiała się, po
prostu podbiegła i zatrzymała się dwa metry przed nim. Sama siebie nie
poznawała, zupełnie jakby nagle nie była już tą biedną, skrzywdzoną Laną,
bojącą się wszystkiego wokół.
- Co ty sobie wyobrażasz? –
krzyknęła, by dotarło do niego to co mówi. Niełatwo było się przebić przez
okrzyki, które sam wydawał – Zadzwoniłam po policję, więc albo stąd spieprzaj,
albo będziesz miał poważne kłopoty.
- Co do cholery… Co ty sobie
wyobrażasz? Myślisz, że mnie przestraszysz? – spojrzał na nią, był niesamowicie
wściekły. Przestraszyła się, wyglądał jakby miał zamiar ją zaatakować. Po
krótkiej chwili ciszy, która jej wydawała się dziesięć razy dłuższa,
gwałtowanie się odwrócił i po prostu odbiegł. Lana odetchnęła głośno. Dziwiła
się, że nikt z całego bloku nie interweniował. Przecież było już późno, a on
robił naprawdę sporo hałasu.
Na drugim piętrze otworzył się
balkon i pojawiła się Emilia. Była w piżamie, a włosy miała niedbale związane w
kucyk.
- Jak to zrobiłaś? – zapytała z
wyraźną ulgą.
- Chodź, pojedziemy do mnie. Możesz
zostać ile chcesz.
- Serio? Dziękuję! – Emi aż
podskoczyła, a po sekundzie zniknęła w mieszkaniu. Lana nie czekała dłużej niż
10 minut, kiedy wybiegła z bloku już ubrana i spakowana. Chyba pierwszy raz
widziała, by Emi pokazywała się publicznie bez makijażu. Jednak Lanie wydawało
się, że wyglądała równie ładnie. Cóż, niektórzy po prostu się z tym rodzą… A
inni nakładają tonę tapety, a i tak niewiele to daje. Właściwie to siebie
uważała za dokładnie taki przypadek. Chociaż… To właśnie ona zarwała, jak to mówiła
Emi, najgorętsze ciacho na tej półkuli.
Emi uspokoiła się. Całą drogę
dyskutowały o tym co zrobił Simon. Różowowłosa użyła chyba wszystkich obelg
jakie znała. Martwiła się jednak, że chłopak nie odpuści. Obie nie mogły się nadziwić,
że tak się zachowywał. Nie wyglądał na tego rodzaju faceta.
Jima znowu nie było w domu… Jak
to jest, że zawsze był w pracy kiedy coś się działo? Emi dwa razy sprawdziła,
czy dokładnie zamknęły drzwi. Kiedy były już na górze, zaczęły oglądać pierwsze
lepsze bajki w telewizji. Nic tak nie uspokaja jak dobra porcja filmów
animowanych. Zadziałało. Kładąc się spać, żartowały sobie z całej sytuacji.
Emi zasnęła od razu, ale Lana wciąż
nie mogła uwierzyć, że znalazła w sobie tyle odwagi. Nie wahała się, gdy
chodziło o przyjaciółkę, była gotowa nawet bić się z Simonem, gdyby zaszła taka
potrzeba. A gdy pojawiała się mama, zupełnie traciła głowę i nie potrafiła
zrobić nic sensownego. Przysięgła sobie, że następnym razem, będzie umiała
sobie poradzić.
/Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział. Miałam mało czasu, a nie lubię pisać w pośpiechu, bo wychodzą mi wtedy niesamowite bzdury ;D Mam nadzieję, że wybaczycie mi to opóźnienie ;) Pozdrawiam :*
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam jak zobaczyłam że dodałaś rozdział! Uwielbiam to opowiadanie, czytając szczerze się jak głupia do monitora. Bardzo lubię Lanę no i Marcusa! Zawsze lubiłam romanse uczennic z nauczycielami :D czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie! Rozdział bardzo udany. Haha myślałam że Lana walnie temu Simonowi, ale tak jest ok. Chociaż jak dla mnie za mało troche akcji. Jestem ciekawa czy na końcu Lana będzie z Markusem czy z Jamiem. Wolałabym....w sumie to nie wiem chyba chciałabym żeby była z Jamiem. Ale to sie jeszcze okaże :))
OdpowiedzUsuńPodsumowując to rozdział jest świetny i czekam na następny. A nawiązując do tego zdania to pytam się kiedy dodasz coś nowego?
Pozdrawiam
Joanna
<3
OdpowiedzUsuńHej, jak zwykle świetny rozdział :P:P Trochę akcji, przyjaźni, romansu w tle... to takie relaksujące po ciężkim dniu :P:P:P: ( lub środku dnia ). Czekam na nexta :P
OdpowiedzUsuńChyba zostałam twoją wierną fanką :P O.O ( a to do mnie nie podobne .. XD)
Nie wiem czy jeszcze o mnie pamiętasz, ale jeśli tak, to na wstępie przepraszam za moją chwilową nieobecność :(
OdpowiedzUsuńTrochę się wydarzyło: Lana przespała się z Markusem, a ja zaczęłam się do niego przekonywać ;). Emi zerwała z Simonem, który okazał się dupkiem. Jamie znowu jest singlem :3
Nie mam pojęcia jak Ty to robisz, ale Twoje opowiadanie naprawdę wciąga. Teraz będę intensywnie myśleć, co takiego wydarzy się podczas kolejnego rozdziału.
Bardzo dobry rozdział :D
Pozdrawiam
Laxus
Pamiętam oczywiście :D No proszę, a ja myślałam, że w ostatnich rozdziałach trochę za bardzo powiało nudą ^^
UsuńPozdrawiam :*