niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 10 o facetach dobrych, złych i jeszcze gorszych



- Mówiłem Ci, że mam zamiar znaleźć mieszkanie, kiedy ojciec weźmie ślub z tą krową? – zapytał Jamie, gdy weszli do domu Lany, a kiedy potwierdziła, kontynuował – postanowiła wprowadzić się już teraz. Nie mam zamiaru patrzeć na ten cyrk, muszę znaleźć coś swojego.
Opadł na kanapę i przeciągnął się. Lana usiadła obok spoglądając na niego uważnie. Nie przyznałby się do tego, ale martwił się tą sytuacją. Śmiał się z wyboru ojca, z młodego wieku narzeczonej, udawał że w ogóle nie obchodzi go to co robi. Zresztą, dziewczyna podejrzewała, że tata Jamiego zachowuje się dokładnie tak samo w stosunku do syna. Żyli razem udając, że zupełnie nie interesują się sobą nawzajem.
- Już dawno chciałem mieszkać na swoim, ale teraz mam przynajmniej dobry powód. Ojciec wkurzył się, ale powiedział, że będzie mi opłacał mieszkanie. Pomożesz mi wybierać?
Nie musiał pytać. Z wielkim entuzjazmem podeszła do wybierania lokum. Siedzieli do późna, przeglądając ogłoszenia w internecie, oglądając zdjęcia i wymyślając jak urządzić nowe lokum. Jamie twierdził, że zrobi tam jeden wielki warsztat malarski. Kiedy poszedł pod prysznic, głośno rozdzwonił się jego telefon. Chłopak od razu krzyknął, żeby odebrała, a ona leniwie sięgnęła po komórkę. Nieznany numer.
- Słucham?
- Halo… Kto mówi? – usłyszała w słuchawce zdziwiony głos jakiejś dziewczyny.
- Lana, znajoma Jamiego -  odparła niepewnie. Nie wiedziała jak wybrnąć z sytuacji. Podejrzewała, że to nowa dziewczyna Jamiego i nie bardzo wiedziała jak wytłumaczyć to, że odbiera za niego w środku nocy – Przekazać coś?
Jednak nie usłyszała już odpowiedzi. Dziewczyna rozłączyła się. Ups… Czyżby wyciągnęła zbyt pochopne wnioski? Lana zmartwiła się, jednak najwyraźniej niepotrzebnie, bo kiedy tylko przekazała to przyjacielowi, machnął tylko ręką.On nigdy się nie przejmował.
- Nie jestem dobry w dłuższych związkach – zaśmiał się idąc w samych bokserkach w stronę łóżka Lany. Zanim wdrapał się po drabince, spojrzał na blondynkę i z uśmiechem dodał – pospiesz się z tym prysznicem.
Tak zrobiła. Spędziła w kabinie kilka przyjemnych minut, oblewając ciało gorącą wodą. Kiedy wróciła, Jamie leżał już pośrodku łóżka, patrząc w sufit. Nie przejmował się tym, że był w samej bieliźnie, zresztą ona też nie. Sama miała na sobie tylko luźną koszulkę. Po drodze zabrała z szafki telefon i wspięła się na górę. Niezgrabnie przeczołgała się przez chłopaka, lądując w końcu przy ścianie. Mogli spać na osobnych łóżkach, w końcu stała tam wolna kanapa, ale nie chcieli. Nigdy się co do tego nie umawiali, po prostu zawsze kładli się w jednym. Już dawno uznali to za zupełnie naturalne.
 Z zamiarem ustawienia budzika spojrzała na telefon i od razu jęknęła. 3 połączenia od Markusa oraz sms z propozycją spotkania. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, Jamie zabrał jej telefon. Wciskał coś, jednak ustawił się tak, by nie widziała co robi.
- Zabijesz mnie… - powiedział w końcu oddając jej komórkę.
- Co? – zdziwiła się, jednak kilka sekund później wiedziała już co zrobił. Odpisał Markusowi za nią. Wydała z siebie oburzony okrzyk – „jutro o 17, powiedz tylko gdzie”. Oszalałeś?
- Sama się nigdy nie zdecydujesz. Daj spokój, nie musisz wszystkim tak się przejmować, masz ochotę z nim spać to śpij, nie chcesz to nie. Rób co chcesz i nie przejmuj się czy powinnaś czy nie, jasne?


***


Przed szkołą czekała już na nią Emilka.
- Rzuciłam tego nudziarza – powiedziała zanim Lana zdążyła się przywitać. Nie musiała też zadawać pytań, bo przyjaciółka od razu przeszła do wyjaśnień – życie nie może polegać na siedzeniu i nic nie robieniu, potrzebuję romantycznych porywów, emocji i tak dalej… Simon poza ładnym ciałem nie ma nic.
Nie była przygnębiona. Lana podziwiała jej podejście do życia. Była w stu procentach spełnieniem tego co mówił jej Jamie. Robiła co chciała, niczym się nie przejmując. Pod wpływem tych myśli wypowiedziała to, czego obiecała sobie nie mówić:
- Przespałam się z nim.
- Co? – różowowłosa rozpromieniła się – Z kim? Z Jamiem?
- Nie, oszalałaś? – parsknęła śmiechem i szybko odpowiedziała na pytanie – z Markusem. A potem uciekłam.
Wtedy z kolei Emilka wybuchła śmiechem. Po chwili pokręciła głową i powiedziała:
- Jesteś niemożliwa. Dlaczego tak się wszystkim przejmujesz? Musisz coś ze sobą zrobić. To najgorętszy facet jakiego widziałam, wiem co mówię. Musisz iść w to dalej.
Już druga osoba mówiła jej, że za bardzo wszystko przeżywała. Może faktycznie coś w tym było? W tym momencie wreszcie pozwoliła sobie na wspomnienie tej nieszczęsnej nocy, którą u niego spędziła. Może powinna rano zostać, poczekać aż się obudzi?
Miała cały dzień, by to przemyśleć i koniec końców postanowiła jednak się z nim spotkać. Wycofać mogła się w każdej chwili, a może warto byłoby zaryzykować i zobaczyć co będzie dalej? Wyobraziła sobie ten jego zniewalający, zawadiacki uśmiech…
Emi przez cały dzień dostawała smsy od Simona, jednak była nieugięta. Powiedziała, że to koniec i tego się trzymała. Była konsekwentna, wiedziała czego chciała. Nie była zmartwiona rozstaniem, stwierdziła nawet, że wreszcie będzie miała czas dla siebie.
Lana martwiła się popołudniowym spotkaniem. Przyjaciółka oczywiście poparła ją i powiedziała, że jeżeli nie pójdzie, będzie zdruzgotana jej wyborem. Markus miał się odezwać, nie dogadali się jeszcze co do miejsca. Nie pisał jednak, po prostu czekał na nią przed szkołą, kiedy wyszła. Tego się nie spodziewała, myślała, że będzie miała jeszcze sporo czasu. Emi uśmiechnęła się szeroko i zostawiła ich, gnając w swoją stronę.
A może tak po prostu sobie tam stał? Dlaczego miałby czekać na nią… Jednak kiedy tylko podeszła bliżej, uśmiechnął się szeroko. Powiedział tylko krótkie „chodź” i ruszył do samochodu. A ona potulnie poszła za nim, po raz kolejny zastanawiając się co właściwie w sobie miał, że tak wariowała za każdym razem gdy była blisko niego. Oprócz tego boskiego ciała oczywiście.
Zatrzasnęła za sobą drzwi samochodu i spojrzała na niego nieco zakłopotana. Sama się na niego rzuciła, a teraz było jej głupio, że do tego wszystkiego doszło…
- Znowu mi uciekłaś – powiedział po prostu, uśmiechając się szeroko. Był bezpośredni, a jednocześnie mówił to tak, że udało mu się ją rozbawić.
                Nic nie mówiła, kiedy odpalił silnik. Była ciekawa co z tego wyniknie. Nie wierzyła w miłosne porywy, tą całą romantyczność. Lubiła oglądać miłość do grobowej deski, jednak tylko na filmie. Była zdania, że w prawdziwym życiu takie rzeczy się nie zdarzają. Tym bardziej cieszyła się, że on też nie należał do takich osób. Nie miał zamiaru urządzać randek, posyłać kwiatów, czy pisać romantycznych smsów.
                - Zasłużyłem chociaż na buziaka? Chyba nie było tak źle co? – zaśmiał się znów. Jak zwykle wypominał te jej ucieczki… Rzeczywiście ciągle uciekała, samo tak wychodziło. Ale to dlatego, że najpierw robiła głupstwa, a potem potrzebowała czasu na zastanowienie. Jednak co zrobić, kiedy on każdym ruchem, czy słowem przyciągał ją jak magnes? Nawet teraz, kiedy na niego patrzyła, nie potrafiłaby mu odmówić. Zbliżyła się i cmoknęła go lekko w policzek.
                - Dokąd jedziemy? – zapytała siadając prosto na siedzeniu.
                - Nie wiem – odparł od razu – możemy jechać do mnie, albo gdzie tam chcesz.
                - Jeśli myślisz, że znowu się na Ciebie rzucę, to się grubo mylisz – powiedziała niby żartując, ale naprawdę mówiła poważnie. Nie mogła przecież robić takich rzeczy. Nie była puszczalska, ani nic w tym rodzaju – to była chwila słabości.
                - Jeśli znowu cię dopadnie, nie krępuj się – parsknął śmiechem – ale spokojnie, nic na siłę… możemy pooglądać film czy coś.
                - Niech będzie.
               
                Tym razem spędzili razem naprawdę fajny wieczór. Rzeczywiście oglądali film, po prostu jedząc pizzę. I nie była to komedia romantyczna, a zwyczajny, trochę nudny film sensacyjny. Wyszła koło 23, a przy drzwiach nie oparła się, kiedy przycisnął ją do siebie namiętnie całując. Zaśmiała się tylko, kiedy zapytał, czy na pewno nie chciałaby zostać. Wychodząc z bloku była z siebie niesamowicie dumna. Nie mogła pozwalać mu na wszystko, chociaż wykorzystywał swoje atuty na wszelakie możliwe sposoby i czasem naprawdę trudno było się temu oprzeć. Chyba tego najbardziej się obawiała. Nie tego, że był jej nauczycielem, ani że był starszy. Nie mogła uwierzyć, że taki facet interesuje się właśnie nią. To okropnie łechtało jej ego, dzięki temu czuła się atrakcyjniejsza niż kiedykolwiek, a przez to leciała do niego jak ćma do ognia. A teraz wreszcie się mu oparła, udowadniając sobie, że nie jest pustą lalą śliniącą się na widok ładnego faceta. Odbudowała szacunek do samej siebie, który straciła po tej nieszczęsnej nocy.
                Już podjeżdżał jej autobus, kiedy usłyszała początek swojej ulubionej piosenki. Dwie sekundy później uświadomiła sobie, że to jej telefon dzwonił. Niezdarnie wyciągnęła go z kieszeni kurtki. Na ekranie wyświetlało się zdjęcie różowowłosej przyjaciółki.
- Nie wiem co robić, Simon stoi przed blokiem i krzyczy, że jak nie wyjdę to się zabije – wypaliła Emilka jednym tchem, zanim Lana zdołała się choćby przywitać.
- Zaraz będę.
- Co za kretyn – głos Emi sugerował, że była przerażona. W sytuacjach kryzysowych panikowała, chociaż na co dzień gotowe rozwiązanie miała już po sekundzie.
                Lana szybko przekalkulowała jak najszybciej się dostać do Emi. Właściwie nigdy u niej nie była, wiedziała jednak gdzie różowowłosa mieszka. Piechotą zajęłoby to co najmniej pół godziny, musiała zaczekać na autobus. Ten miał być na szczęście już za 4 minuty.
- Będę za 10 minut, nie panikuj – próbowała uspokoić Emilkę – nie ma twojej siostry?
- Nie, pojechała do rodziców – wydawała się coraz bardziej zdenerwowana – nie wyjdę do niego, nie ma mowy, cholera, nie wiedziałam, że taki jest, myślałam, że to spokojny koleś…
Jadąc uspokajała przyjaciółkę przez telefon, ale też zastanawiała się co właściwie zamierzała zrobić, kiedy już dotrze na miejsce. Musiała pomóc, to było pewne, jednak jak to zrobić? Zastanawiała się, czy powinna wezwać policję, jednak uznała, że najpierw musi się przekonać jak naprawdę wyglądała sytuacja. Znając Emi, mogła panikować zupełnie bez powodu. Miała naprawdę bujną wyobraźnię.
Po 10 minutach była już na miejscu. Wyskoczyła z autobusu i zaczęła biec chodnikiem, wiedząc tylko to, w którym kierunku znajdował się blok. Okazało się, że nie potrzebowała konkretnego adresu. Simon stał przed blokiem i rzeczywiście darł się na całe gardło. Ciągle powtarzał to samo – że Emi pożałuje, że jak nie zejdzie to podetnie sobie żyły… Gdyby nie powaga sytuacji, Lana uznałaby, że to żarty. Jednak jego twarz wyrażała co innego. Nie zastanawiała się, po prostu podbiegła i zatrzymała się dwa metry przed nim. Sama siebie nie poznawała, zupełnie jakby nagle nie była już tą biedną, skrzywdzoną Laną, bojącą się wszystkiego wokół.
- Co ty sobie wyobrażasz? – krzyknęła, by dotarło do niego to co mówi. Niełatwo było się przebić przez okrzyki, które sam wydawał – Zadzwoniłam po policję, więc albo stąd spieprzaj, albo będziesz miał poważne kłopoty.
- Co do cholery… Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że mnie przestraszysz? – spojrzał na nią, był niesamowicie wściekły. Przestraszyła się, wyglądał jakby miał zamiar ją zaatakować. Po krótkiej chwili ciszy, która jej wydawała się dziesięć razy dłuższa, gwałtowanie się odwrócił i po prostu odbiegł. Lana odetchnęła głośno. Dziwiła się, że nikt z całego bloku nie interweniował. Przecież było już późno, a on robił naprawdę sporo hałasu.
Na drugim piętrze otworzył się balkon i pojawiła się Emilia. Była w piżamie, a włosy miała niedbale związane w kucyk.
- Jak to zrobiłaś? – zapytała z wyraźną ulgą.
- Chodź, pojedziemy do mnie. Możesz zostać ile chcesz.
- Serio? Dziękuję! – Emi aż podskoczyła, a po sekundzie zniknęła w mieszkaniu. Lana nie czekała dłużej niż 10 minut, kiedy wybiegła z bloku już ubrana i spakowana. Chyba pierwszy raz widziała, by Emi pokazywała się publicznie bez makijażu. Jednak Lanie wydawało się, że wyglądała równie ładnie. Cóż, niektórzy po prostu się z tym rodzą… A inni nakładają tonę tapety, a i tak niewiele to daje. Właściwie to siebie uważała za dokładnie taki przypadek. Chociaż… To właśnie ona zarwała, jak to mówiła Emi, najgorętsze ciacho na tej półkuli.
Emi uspokoiła się. Całą drogę dyskutowały o tym co zrobił Simon. Różowowłosa użyła chyba wszystkich obelg jakie znała. Martwiła się jednak, że chłopak nie odpuści. Obie nie mogły się nadziwić, że tak się zachowywał. Nie wyglądał na tego rodzaju faceta.
Jima znowu nie było w domu… Jak to jest, że zawsze był w pracy kiedy coś się działo? Emi dwa razy sprawdziła, czy dokładnie zamknęły drzwi. Kiedy były już na górze, zaczęły oglądać pierwsze lepsze bajki w telewizji. Nic tak nie uspokaja jak dobra porcja filmów animowanych. Zadziałało. Kładąc się spać, żartowały sobie z całej sytuacji.
Emi zasnęła od razu, ale Lana wciąż nie mogła uwierzyć, że znalazła w sobie tyle odwagi. Nie wahała się, gdy chodziło o przyjaciółkę, była gotowa nawet bić się z Simonem, gdyby zaszła taka potrzeba. A gdy pojawiała się mama, zupełnie traciła głowę i nie potrafiła zrobić nic sensownego. Przysięgła sobie, że następnym razem, będzie umiała sobie poradzić.

/Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział. Miałam mało czasu, a nie lubię pisać w pośpiechu, bo wychodzą mi wtedy niesamowite bzdury ;D Mam nadzieję, że wybaczycie mi to opóźnienie ;) Pozdrawiam :*
               

6 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam jak zobaczyłam że dodałaś rozdział! Uwielbiam to opowiadanie, czytając szczerze się jak głupia do monitora. Bardzo lubię Lanę no i Marcusa! Zawsze lubiłam romanse uczennic z nauczycielami :D czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie! Rozdział bardzo udany. Haha myślałam że Lana walnie temu Simonowi, ale tak jest ok. Chociaż jak dla mnie za mało troche akcji. Jestem ciekawa czy na końcu Lana będzie z Markusem czy z Jamiem. Wolałabym....w sumie to nie wiem chyba chciałabym żeby była z Jamiem. Ale to sie jeszcze okaże :))
    Podsumowując to rozdział jest świetny i czekam na następny. A nawiązując do tego zdania to pytam się kiedy dodasz coś nowego?
    Pozdrawiam
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, jak zwykle świetny rozdział :P:P Trochę akcji, przyjaźni, romansu w tle... to takie relaksujące po ciężkim dniu :P:P:P: ( lub środku dnia ). Czekam na nexta :P
    Chyba zostałam twoją wierną fanką :P O.O ( a to do mnie nie podobne .. XD)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy jeszcze o mnie pamiętasz, ale jeśli tak, to na wstępie przepraszam za moją chwilową nieobecność :(
    Trochę się wydarzyło: Lana przespała się z Markusem, a ja zaczęłam się do niego przekonywać ;). Emi zerwała z Simonem, który okazał się dupkiem. Jamie znowu jest singlem :3
    Nie mam pojęcia jak Ty to robisz, ale Twoje opowiadanie naprawdę wciąga. Teraz będę intensywnie myśleć, co takiego wydarzy się podczas kolejnego rozdziału.
    Bardzo dobry rozdział :D
    Pozdrawiam
    Laxus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam oczywiście :D No proszę, a ja myślałam, że w ostatnich rozdziałach trochę za bardzo powiało nudą ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń