Przez
kilka następnych dni Lana ochłonęła, podobnie zresztą jak Emi. Jej siostra ani
przez chwilę nie dała odczuć, że jest zła. Od razu zaakceptowała sytuację i
objęła Emilię opieką, dlatego Lana nie musiała się już tak martwić. Siostry
postanowiły na razie wstrzymać się od powiadamiania rodziców. Sara próbowała się
dowiedzieć kto jest ojcem dziecka, wypytywała o to nawet Lanę, jednak niczego
się nie dowiedziała. Emi stanowczo nie chciała by dowiedział się o tym
ktokolwiek… A na szczycie tej listy był sam Ted.
- Powinnaś mu powiedzieć, w
końcu to i tak się wyda… Zacznie być widać i sam zacznie wypytywać – Lana
próbowała przemówić przyjaciółce do rozumu, kiedy siedziały na lekcji
francuskiego. Uwielbiała obgadywać najważniejsze kwestie właśnie na tej lekcji,
byleby tylko nie musieć skupiać się na Markusie. Przywykła już do tego, że
musiała widywać go przez 45 minut każdego tygodnia, ale z pewnością nie
należało to do rzeczy przyjemnych. Teraz nie mogła pojąć jak mogła tak ślinić
się na jego widok…
- Nie, nie mogę. Niedługo
kończymy szkołę, potem tylko matura. Nie będzie mnie już nigdy oglądał.
- Emi, on wciąż gada tylko o
Tobie. Ciągle o Ciebie pyta. Czy byłaś w szkole, co u Ciebie… W kółko. Przecież
wiem, że nie rzucałabyś się na byle jakiego faceta, Tobie też zależało… Nie
rozumiem po co te wszystkie ceregiele z Mickiem.
Różowowłosa tylko machnęła ręką.
Był to jedyny temat jakiego nie chciała poruszać. Zupełnie jakby się zacięła.
Nie można było wydusić z niej nawet jednego słowa na ten temat. Ale Lana też
miała sekret, o którym nikomu nie powiedziała… Był to Gabriel. Codziennie do
niej dzwonił lub pisał. Zaczął pracę i choć kilka razy prosił o spotkanie, Lana
nie mogła znaleźć chwili. Emi, Elwin, Ted, Jamie… No właśnie. Tego dnia Jamie
miał przedstawić im swoją dziewczynę.
Okazało się, że to nie jedyne
zaskoczenie tego dnia. Kiedy tylko wyszła ze szkoły, zauważyła znajomą twarz.
Jednak zdecydowanie nie była to osoba, którą chciała oglądać. Roy stał na
wprost drzwi szkoły i wpatrywał się w nie. W ten sposób nie mógł jej nie
zauważyć i wzajemnie… Lana od razu odwróciła głowę i razem z Emi ruszyła do
bramy, modląc się w duchu by chłopak czekał na kogoś innego. Niestety, pojawił
się przy niej.
- Lana, poczekaj. Musimy
pogadać… - kiedy ona w obawie nieco się od niego odsunęła, dodał – nie bój się,
przecież nic ci nie zrobię. Właśnie gadałem z mamą i muszę to wyjaśnić.
Zerknął na Emi, jakby nie był
pewny czy może mówić w jej obecności, ale Lana od razu rzuciła:
- Nie krępuj się.
- Ja nie wysłałem tych zdjęć,
przysięgam. Wiem, jestem debilem, gnojkiem i co tam jeszcze chcesz, ale nie mam
z tym nic wspólnego… My razem to był zły pomysł, okej, ale przecież nie chcę ci
rozwalać życia.
- Po co mi to mówisz? To już i
tak nieważne – powiedziała skołowana. Zupełnie nie wiedziała, czy mogła mu
wierzyć. Z drugiej strony, po co miałby kłamać?
- Ważne. Nie chcę żebyś miała
mnie za kompletnego dupka. Ostatecznie w jakiś pokręcony sposób jesteśmy
rodzeństwem…
- Nie – przerwała mu, nagle
uświadamiając sobie, że cała sytuacja mogła mieć mały plus – już nie musimy
siadać przy jednym stole, nie będziemy się musieli znosić na chrzcinach,
ślubach, ani niczym takim.
Chłopak patrzył na nią z
nieodgadnionym wyrazem twarzy. Czyżby jej współczuł?
- Lana, naprawdę mi przykro.
- Przykro? Nie chciałeś oglądać
Elwina tylko dlatego, że zaprzyjaźnił się ze mną… Nie chcę słuchać tych bzdur.
- Czekaj. Chcę to wszystko
naprawić, okej? Zapomnijmy o tym, dobra?
- Rób co chcesz, ja nie będę się
mieszać – wzruszyła ramionami. Jednego była pewna, najlepszymi kumplami raczej
nie zostaną.
To był tylko początek złej
passy. Kiedy wróciła do mieszkania, okazało się, że byli tam już wszyscy:
Jamie, Ted i wysoka brunetka. Wystarczyło, że spojrzała na Lanę, a ta wiedziała
już, że nie połączy ich sympatia. Badawczo ją obserwowała, zupełnie jakby oceniała
wroga…
Patrząc na nią, Lana miała
wrażenie jakby widziała kompletne przeciwieństwo niej samej. Brunetka z
krótkimi włosami przed ramiona. Mocno wymalowana, praktycznie całe powieki
miała pokryte odcieniami błękitu. Była równa wzrostem z Jamiem, przynajmniej w
obcasach w których była. Lana zastanawiała się, czy sukienkę założyła z jakiejś
szczególnej okazji, czy tak po prostu się ubierała. No i zostawała jeszcze
ostatnia kwestia. Lana była raczej koścista, a tamtej nie brakowało kształtów.
Spory biust, okrągłe biodra… No cóż, faceci z pewnością się za nią oglądali.
- Christina – przedstawiła się
wyraźnie niechętnie wyciągając rękę do Lany. Ta zrobiła to samo, również się
przedstawiając.
Siedzieli w kuchni przy małym
stoliku, jedząc pizzę. Chociaż proponowali Lanie kawałek, poczuła, że po takim
przywitaniu kompletnie straciła apetyt, a jeszcze chwilę temu konała z głodu. Jednak
chłopaki zdawali się niczego nie zauważać. Zaraz pochłonęła ich rozmowa, śmiali
się, a Lana zajęła się zalewaniem kawy. Później zajęła usta, pijąc ją. Stałą
spokojnie, wiedząc, że po prostu musi przecierpieć jakiś czas, a później zmyć
się do pokoju, albo gdziekolwiek indziej… Nagle poczuła się strasznie samotna.
Jamie był jej najlepszym przyjacielem i nigdy nie przypuszczała, że dojdzie do
czegoś takiego. Wyobrażała sobie raczej, że będą mogli razem spędzać czas,
nawet we troje… A tymczasem jego dziewczyna żywiła do niej nienawiść. Pytanie
dlaczego jej nie lubiła, mimo, że nawet się nie znały? To wyjaśniło się dość
szybko. Jamie wyszedł do łazienki, a Ted akurat w tej chwili musiał odebrać
telefon.
- Jamie dużo o tobie opowiadał –
powiedziała Christina stając tuż obok Lany. Po tych słowach ściszyła głos –
mieszkacie razem, ciągle do siebie piszecie… chcę żeby było jasne. Nie lubię
dzielić się moimi rzeczami.
Lanę zamurowało. Była zazdrosna?
O nią? Nigdy jej nawet przez myśl nie przeszło, że to możliwe. Miała ochotę
powiedzieć prosto z mostu, że jest chyba nienormalna, ale w tym momencie Jamie
wrócił.
Tego było za wiele, Lana po
prostu wyszła z kuchni. Znalazła telefon w torebce, którą wcześniej zostawiła
na kanapie w salonie. Pech chciał, że El znowu miał wieczorną zmianę w pracy.
Natomiast Gabriel właśnie skończył…
„Jesteś
zajęty? Szukam kryjówki ;) Mogę ugotować obiad, nawet posprzątać!”
Nie musiała długo czekać. Chwilę
później dostała smsa z adresem. Nie była do końca przekonana, czy powinna tak
się wpraszać, ale w tej chwili chęć zniknięcia z mieszkania chłopaków była
znacznie większa. W następnej chwili gnała już w kierunku przystanku,
zastanawiając się czy nie powinna zrobić zakupów i rzeczywiście ugotować jakiś
obiad.
Idąc do Gabriela, naprawdę miała
wrażenie jakby udawała się do schronienia. Może znali się krótko, ale w
ostatnich dniach bardzo się o nią troszczył i naprawdę chciała by trwało to
nadal. Tego właśnie potrzebowała, usilnie pragnęła być dla kogoś ważna,
wyjątkowa. Nie miała pojęcia, czy rzeczywiście coś w niej widział, ale coraz
częściej o tym marzyła.
W końcu znalazła się na
właściwej ulicy, spoglądając na niewielki dom, zupełnie przeciętny. Nie
wiedziała, czy powinna po prostu zadzwonić do drzwi. Nie mógł przecież
wynajmować całego domu… Wyciągnęła telefon i wybrała numer Gabe’a.
- Biały, dwupiętrowy dom? –
zapytała po prostu
- Już po ciebie idę – odparł
krótko rozłączając się.
Rzeczywiście, chwilę później
wyłonił się zza rogu. Najwyraźniej z tył było inne wejście. Uśmiechnął się na
jej widok, a kiedy się zbliżył, cmoknął ją czule w policzek, jakby to było coś
zupełnie naturalnego. Cóż, w końcu ona sama ostatnio tak się z nim pożegnała…
- Cześć, Lana. Chodź, wejście do
mnie jest z tył.
Ruszyła więc za nim
zaciekawiona. Okazało się, że zmierzali do niewielkich drzwi umiejscowionych
kilka stopni niżej od poziomu domu. Piwnica? Jej zdziwienie było jeszcze
większe, kiedy znaleźli się w środku. Było to malutkie mieszkanko. Znaleźli się
w małym przedsionku, w którym mieścił się zaledwie wieszak na ubrania. Tam
właśnie zostawiła kurtkę, zsunęła też buty.
- Cholera, nie mam żadnych
kapci… Zmarzniesz – stwierdził wyraźnie tym faktem zmartwiony.
- Nie, no coś ty – odparła
rozbawiona, ale i nieco wzruszona tą troską. Chyba właśnie dlatego tak ją do
niego ciągnęło, to przez te wszystkie drobne gesty. Niby nie sprawiał wrażenia
takiego faceta, a jednak troszczył się o każdy szczegół. Pytał czy nie jest
głodna, czy jest jej ciepło, wygodnie… I dzięki temu czuła jakby była
troszeczkę mniej przytłoczona wszystkim, co ostatnio się działo.
Poprowadził ją do malutkiego
mieszkanka. Zaraz za przedsionkiem był niewielki pokój z naprawdę małym aneksem
kuchennym. Mieściła się tam zaledwie lodówka, zlew i półka, natomiast w
przejściu stał wąski stolik, pełniący rolę lady. Już w pokoju były dwa krzesła.
Obok były drzwi, zapewne do łazienki. Mieszkanie było przytulne, ale wydawało
się smętne. Lana stwierdziła, że to przez pustkę na meblach. Trudno się temu
dziwić, w końcu Gabriel przywiózł ze sobą tylko jedną torbę.
W rogu stała średniej wielkości
wersalka. Ciekawe tylko, czy zawsze ją składał, czy po prostu zrobił to chwilę
wcześniej. Była tam spora szafa z lustrem, wąski regał i biurko. Na nim leżał
zamknięty teraz laptop.
- Siadaj, zrobię coś do jedzenia
– powiedział wskazując krzesła przy stoliku. Sam wszedł do kuchni i zaglądnął
do lodówki. Lana usiadła, tak jak chciał i patrzyła na niego rozbawiona.
Zabawnie wyglądał w tej ciasnej, żółtej kuchni. Zastanawiał się przez chwilę, a
później zamknął lodówkę i westchnął – zamówimy pizzę. Wybieraj.
Podsunął jej kilka ulotek
reklamujących pizzerie, a sam oparł się na łokciach naprzeciwko niej.
- Nie przejmuj się, ja stawiam –
dodał jeszcze
- Nie, nie musisz. Właściwie
wcale nie jestem taka głodna – odparła od razu, bo poczuła wyrzuty sumienia.
Ciągle przez nią za coś płacił.
- Nie jesteś? A jadłaś coś w
ogóle? Schudłaś chyba z 5 kilo od tej naszej odsiadki za trawę. Zjesz, choćbym
miał tą pizzę w ciebie wepchać.
Lana roześmiała się, zaskoczona
kolejnym aktem troski z jego strony. W końcu dała się namówić i wybrała jakąś
pikantną pizzę.
- Nie mam wina, ani nic takiego…
Ale zrobię ci herbatę.
A więc postanowione. Nie
czekając na odpowiedź, postawił wodę w małym elektrycznym czajniku, wyciągnął z
szafki kubek i wrzucił do niego torebkę.
- To co się takiego stało, że
postanowiłaś się u mnie schować? – zapytał zaciekawiony, ponownie opierając się
o stół i patrząc jej prosto w oczy.
- Nic takiego. Jamie przedstawił
nam dziewczynę, a ona okazała się straszną zołzą. Nienawidzi mnie, bo mieszkam
z nim pod jednym dachem… Wolałam się zmyć.
- Zazdrośnica. Szczerze… Ja też
wcale nie cieszę się, że mieszkasz z facetami – mrugnął do niej i jakby nigdy
nic odwrócił się, żeby zalać herbatę. A Lana była w takim szoku, że zwyczajnie
nic nie odpowiedziała. Więc jednak wiązał z nią jakieś nadzieje. Poczuła
przyjemne ciepło rozchodzące się po jej ciele, a jednocześnie lekką obawę.
Powinna pakować się w kolejny związek? O ile te poprzednie w ogóle można nazwać
związkami. Przyglądała się jego sylwetce, kiedy odwrócony tyłem parzył herbatę.
Był bardzo chudy, co potęgował jeszcze jego wzrost. Dżinsy luźno leżały na jego
biodrach, t-shirt również był nieco za szeroki.
- Słodzisz? – zapytał, a ona
całkowicie pochłonięta tymi obserwacjami, dopiero po chwili zrozumiała o co
chodzi.
- Nie, dziękuję.
Uśmiechnęła się do niego, kiedy
stawiał przed nią niebieski kubek. Nigdy nie wierzyła w istnienie wielkiej
miłości, nie czekała na księcia z bajki, ani nie marzyła o sukni ślubnej… Ale
teraz była pewna, że chciałaby być ciągle otoczona taką troską. Nie musiał być
zabójczo przystojny, mieć idealnie umięśnionego ciała, czy supermodnych
ciuchów. Wystarczyłoby jej w zupełności, gdyby każdy jej dzień wypełniony był
drobnymi gestami pokazującymi jak bardzo mu zależy.
-Nie miałeś żadnych planów? Bo
tak nagle się wbiłam – powiedziała spoglądając na niego
- Nawet gdybym miał, to bym je
odwołał – stwierdził po prostu – cieszę się, że wpadłaś. Zresztą, jakie miałbym
mieć plany? Właściwie nie mam tu znajomych, oprócz kolesi z pracy. Z nimi
umówiłem się w piątek.
- Nowe miejsce… Mi wyszło to na
dobre. Chyba – wzruszyła ramionami – co prawda rozleciała mi się rodzina, ale
mam świetnych przyjaciół. Wcześniej nie miałam ani tego, ani tego.
Upiła malutki łyczek gorącej
herbaty, patrząc na niego i nagle zdając sobie sprawę, że cała sytuacja była
nieco niezręczna. Wprosiła się do niego, a co jeżeli myślał, że to było
jednocześnie zielone światło? Byli tylko we dwoje… Lekko się zarumieniła na tą
myśl. Opcja spędzenia z nim nocy była mocno podniecająca, ale nie do przyjęcia.
- Co chcesz robić? – zapytał
nagle – pizza powinna być za pół godziny. Może jakiś film? Serial?
- Dobra – zgodziła się od razu,
trochę wybita z rytmu przez te wcześniejsze myśli.
Po krótkich poszukiwaniach,
zdecydowali się na serial fantasy, który bił rekordy popularności, a oboje
nigdy nie widzieli nawet fragmentu. Gabriel zrobił z krzesła mini-stolik, na którym
umieścił laptopa. Później wspiął się na biurko, żeby otworzyć jedno z trzech
małych okienek, które znajdowały się tuż pod sufitem, a na zewnątrz dokładnie
nad ziemią. Jak się okazało, zrobił to po to, by zapalić. Poczęstował ją
papierosem i oboje siedzieli w ciszy, delektując się dymem. Trwało to tylko
chwilę, bo Gabe nagle się odezwał:
- Ostatni raz z Tobą palę –
powiedział to tak poważnie, że jej brwi jak na komendę powędrowały w górę ze
zdziwienia – nie zamierzam cię truć.
Siedzieli obok siebie, jednak
nie czuła się tak jak podczas zwykłego oglądania filmu z przyjacielem. Nie
mogła oprzeć się wrażeniu, że idzie od niego przyjemne ciepło. Kiedy zaczynała
o tym myśleć, dostawała gęsiej skórki. Ledwo skończyli palić, rozległ się
dzwonek telefonu. Gabe od razu odebrał i szybko przekonał się, że dostawca
pizzy nie wiedział dokąd iść, zupełnie jak Lana niedawno.
- Zaraz wracam – odparł tylko,
złapał portfel i zniknął za drzwiami. Lana miała wyrzuty sumienia, że znowu za
nią płacił… Z drugiej strony, w końcu sam to oferował. Gdyby nie było go stać,
na pewno by tego nie robił.
Szybko wrócił i rozłożył karton
na łóżku, pomiędzy nimi. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, siedząc bliżej niego nie
byłaby w stanie skupić się na filmie. Już 20 minut później przekonali się, że
jednym z głównych powodów popularności serialu były liczne sceny łóżkowe. Lana
czuła się niezręcznie, choć nigdy wcześniej nie miała takiego problemu oglądając
z Jamiem, Tedem, czy Elwinem… Może to dlatego, że jej wyobraźnia ostatnio
uwielbiała płatać jej figle i kreować sceny sam na sam z Gabrielem.
Skończyli jeść, później oglądali
kolejne odcinki… Lana w końcu ochłonęła i przywykła do tych scen, choć nie było
to łatwe, szczególnie kiedy zniknęło pudełko rozdzielające ich. Planowała
posiedzieć najdłużej do 22, bo o tej godzinie miała ostatni powrotny autobus,
jednak sprawy potoczyły się nieco inaczej. Chwilę po 21 oboje zaczęli
przysypiać. Lana na chwilę zamykała oczy, to znów budziła się i usilnie starała
się skupić na fabule serialu. Z Gabem było identycznie. Sami nie wiedzieli
kiedy zupełnie odpłynęli. Chłopak leżał z głową odchyloną do tył, natomiast
Lana zsunęła się nieco i spała oparta, z głową przechyloną lekko na bok. Obudziła
się dopiero po północy. Wciąż świeciła się mała lampka na biurku, ale poza tym
panował półmrok. Wyciągnęła rękę, by sprawdzić telefon. Żadnych wiadomości,
więc Jamie na pewno wciąż był z Christiną. Inaczej na pewno bombardowałby ją
pytaniami, gdzie się podziewała. A Ted zwykle nie był ciekawski i nie dzwonił.
Zresztą, ostatnio często nie wracała na noc. Była albo u Elwina, albo Emi…
Dzięki temu nie musiała się martwić, że zaczną wypytywać o Gabe’a. Wciąż
pozostawał jej tajemnicą.
Spojrzała na niego. Spał
spokojnie, oddychając miarowo. Miał łagodny wyraz twarzy, a usta wyginały się w
prawie niewidocznym uśmiechu. Wreszcie mogła bezkarnie mu się przyglądać. A
może nawet… Ta nagła myśl sprawiła, że z trudem powstrzymała śmiech. Postanowiła
ją urzeczywistnić i pomalutku, prawie bezszelestnie przechyliła się i leciutko
oparła głowę na jego ramieniu. Taak, jego bliskość była zdecydowanie przyjemna,
nawet tak znikoma. Nie zamierzała spać. Leżąc tak zastanawiała się, co powinna
zrobić. Nie mogła pozwolić mu tak dalej spać, rano prawdopodobnie nie mógłby
się ruszyć. W końcu niechętnie się wyprostowała i delikatnie potrząsnęła jego
ramieniem. Zamruczał tylko przebudzając się, a ona uśmiechnęła się szeroko
widząc jego zdezorientowaną minę.
- Przysnęliśmy – stwierdziła,
ułatwiając mu odnalezienie się w sytuacji – chyba powinnam już pójść, jest
późno.
- Co? – zdziwił się i spojrzał
na zegarek na ręce – nie ma mowy, nigdzie nie pójdziesz. Możesz spać tutaj.
Spokojnie, mam jakiś koc, zrobię sobie posłanie na podłodze.
- Niee, nie możesz przeze mnie
spać na podłodze, prędzej ja.
- Chyba nie myślisz, że pozwolę
ci spać na podłodze? – zapytał jakby było to coś absolutnie nie do przyjęcia –
albo pozwolisz mi spać na podłodze, ale się jakoś pomieścimy, wybieraj.
Zaśmiał się widząc jej minę, a
ona westchnęła, poddając się.
- Dobra.
Chwilę później leżeli obok
siebie, ona pod kołdrą, on pod kocem. Spokojnie się mieścili, jednak Lana nie
mogła przestać myśleć o tym, jak dziwna była ta sytuacja. Czuła się niezręcznie
i gdyby nie fakt, że była naprawdę śpiąca, z pewnością spędziłaby bezsenną noc.
Gabriel zasnął praktycznie od razu, jego oddech wyraźnie się wyrównał… Lana
uśmiechnęła się do siebie, zamykając oczy. Markus i Roy zdecydowanie
wykorzystaliby taką sytuację, uznając, że skoro zgodziła się na spanie w jednym
łóżku, to oczekiwała czegoś więcej. Dużo więcej. Teraz poczuła coś jakby wybuch
sympatii w stosunku do Gabriela.
Zbudził ją mocny zapach, jeden z
jej ulubionych. Otworzyła oczy i szybko zlokalizowała źródło – kubek kawy w
dłoni Gabe’a, który właśnie usiadł na łóżku. Miał mokre włosy, najwyraźniej
zdążył już wziąć prysznic.
- Trzymaj, śpiochu – powiedział
patrząc na nią z uśmiechem. Lubiła, kiedy to robił, wydawało jej się, że naprawdę
cieszył się na jej widok.
- Mmm – zamruczała tylko, z
trudem zmuszając się do rozbudzenia. Podniosła się i złapała kubek – dziękuję.
Zaraz… Kiedy ktoś ostatnio
podawał jej kawę do łóżka? Zdarzało się to tylko Jamiemu, niestety w czasach
„przed Christiną”.
- Chyba musisz iść do szkoły.
- A Ty do pracy – odparła
skrzywiając się. Nienawidziła tych momentów, kiedy budząc się, uzmysławiała
sobie, że musi wstać.
- Taa – westchnął i przesunął
się tak, aby oprzeć się o ścianę, tak jak ona.
- Sorry, za to całe zamieszanie.
Miałam zamiar wrócić do siebie – wyjaśniła spoglądając na niego.
- Jakie zamieszanie? – na jego
twarzy znów pojawił się uśmiech – cieszę się, że zostałaś.
Napiła się kawy, nie wiedząc co
odpowiedzieć. On westchnął i dodał, już nieco mniej radosnym tonem:
- Nie obraziłbym się, jakbyś
wpadała częściej. Poza pracą nie mam nic do roboty.
- Czemu nie? – odparła z
uśmiechem, zdając sobie nagle sprawę z tego, że naprawdę chciałaby spędzać z
nim więcej czasu. Coraz bardziej ją intrygował, mimo że wciąż nie wiedziała,
czy powinna pakować się w kolejną znajomość… No i nie wiedziała do końca jaki
rodzaj znajomości miałby to być.
- Wyglądasz słodko, kiedy jesteś
taka zmierzwiona – powiedział nagle z chytrym uśmiechem i wstał, zostawiając ją
z otwartymi ustami ze zdziwienia.
Wkrótce znalazła się pod
prysznicem. Gorąca woda spływała po jej ciele, a ona zastanawiała się, czy w
ogóle powinna tam być. Znali się krótko, ale była coraz bardziej oczarowana.
Gdyby zaproponował, żeby olała szkołę i została dłużej, nie umiałaby się
oprzeć. I to też ją martwiło. Z jednej strony nie chciała tak szybko pakować
się w nowy związek, z drugiej czuła jednak, że tym razem było inaczej. Lubił
sprawiać jej przyjemność poprzez słowa lub gesty, chciał wiedzieć co się u niej
dzieje, prosił by opowiadała każdy szczegół… Westchnęła, nie potrafiąc dojść do
jakiegokolwiek kompromisu rozumu z sercem.
Ubrała się z powrotem w te same
ubrania. Musiała się pospieszyć, żeby zdążyć jeszcze wstąpić do mieszkania,
przebrać się i ewentualnie wybrnąć z pytań chłopaków. Kiedy wyszła z łazienki,
zobaczyła Gabriela, który znowu krzątał się w kuchni.
- Chodź, zrobiłem ci śniadanie –
powiedział z uśmiechem. Ona posłusznie usiadła na krześle przy stoliku, który
wrócił już na swoje miejsce po wczorajszym seansie. Przyglądała się, nie mogąc
pozbyć się wrażenia, że jemu naprawdę podobało się troszczenie się o nią.
Dlaczego? Tego nie mogła pojąć.
- A ty? – zapytała, widząc tylko
jedną rozkrojoną bułkę z żółtym serem i keczupem.
- Zjem coś po drodze. Wsuwaj, bo
wyglądasz jakbyś ostatnio zapomniała, że trzeba jeść.
Spojrzała na niego udając
naburmuszenie. Nie przykładała do tego szczególnej wagi, ale chyba miał trochę
racji. Rano zwykle wstawała za późno, by zdążyć cokolwiek zjeść, w szkole tylko
czasami kupowała sobie śniadanie, obiady jadła zwykle, kiedy robili to razem w
mieszkaniu, albo kiedy szła coś zjeść z Elwinem lub Emi. Nie miała głowy do
jedzenia, kiedy tylko rzeczy działo się wokół. Przejmowała się na przemian
Jimem i Emilką, do tego doszła jeszcze ta zołza Christina i rozmyślenia o
Gabrielu. W efekcie jej ubrania zrobiły się luźniejsze.
- Nie, nie zjem jak nie weźmiesz
połowy – odparła, podsuwając mu jedną część. Drugą wzięła do ręki, ale nie
jadła, czekając na jego reakcję.
- Stawiasz twarde warunki –
powiedział z uśmiechem, ale od razu się poddał, wgryzając się w kanapkę. Był
tak zadowolony, jakby podarowała mu nowiutki samochód, a nie zwykłą bułkę, w
dodatku jego własną. Lana również się uśmiechnęła, widząc to. Jeszcze nikt nie
zareagował tak na jej troskę.
Z mieszkania wyszli razem. Gabe
uparł się, by odprowadzić ją do domu. Nie protestowała, miło było iść w jego
towarzystwie. Ubolewał, że nie mógł odprowadzić ją później do szkoły. Musiał
iść do pracy.
- Poczekaj – powiedział, kiedy
miała już wejść do środka. Kiedy spojrzała na niego zaskoczona, on pochylił się
lekko i wskazał na swój policzek.
- Jesteś niemożliwy – zaśmiała
się, ale z największą przyjemnością dała mu buziaka.
Kiedy wchodziła do mieszkania,
przebierała się i czesała, nie mogła przestać o nim myśleć. Czuła się jakby coś
ją odmieniło. Czuła się ładniejsza i fajniejsza. Zupełnie jakby stała się kimś,
a nie „dziwką”, której ojciec nie chciał widzieć na oczy.
Właśnie stała przed lustrem w łazience,
próbując doprowadzić włosy do porządku, kiedy w drzwiach pojawił się Jamie.
Najwyraźniej właśnie wychodził, bo miał na ramieniu zapakowaną torbę.
- Gdzie wczoraj zniknęłaś, mała?
– zapytał tak jak ten stary Jamie, a do tego objął ją stając z tył.
- Ciągle krążę. Emi, Elwin… - i
nie dodała, że również Gabriel. Podobał jej się ten mały sekret… Poza tym nie
była jeszcze pewna, czy wciąż była między nimi ta gruba nić wzajemnego
zrozumienia. Ona na przykład nie mogła pojąć jak mógł oszaleć na punkcie takiej
zołzy jak Christina. Przez nią naprawdę martwiła się, czy ich przyjaźń
przetrwa… A co jeśli nie? Co ona do cholery zrobi, jeśli nie będzie go już
blisko?
- A ja ciągle przesiaduję u
Christiny, to zaczyna się robić nudne. Tyle co wróciłem – stwierdził, jednak
nie wyglądał na zmartwionego tym faktem. Wyjaśniło się, dlaczego nie zaczynał
przesłuchania co do tego, gdzie spędziła noc.
Lana chciała powiedzieć mu, by
zapewnił swoją dziewczynę, że nie musi być zazdrosna o nią, ale ugryzła się w
język. Bała się mieszać w ich związek, co jeśli Christina postanowi zniszczyć
ich przyjaźń? Nic nie przerażało tak jak utrata Jamiego… Lana miała Emi,
Elwina, nawet Teda, ale myśl o braku kontaktu z Jamiem powodowała u niej
okropną pustkę. Czuła jakby bez niego miała zostać kompletnie sama. Zapragnęła
zbliżyć się do Gabe’a, by temu zapobiec.
- To dobrze, że jesteś
szczęśliwy – powiedziała i przybrała najlepszy uśmiech na jaki było ją stać.
- Cholera, muszę iść… Idziesz do
szkoły? Podwiozę cię.
Nie protestowała, jeśli tylko
mogła spędzić z nim jeszcze trochę czasu. Kiedyś spędzali ze sobą dni i noce,
teraz musiała zadowolić się krótką drogą do szkoły… Dawno nie jechała z nim na
motorze. Przypomniała sobie jak lubiła te ich wspólne wycieczki.
Emi powitała ją szerokim
uśmiechem.
- 10 dni! – oznajmiła, a Lana
zmarszczyła brwi nie wiedząc o co chodzi – do końca szkoły.
No tak, w końcu lekcje kończyły
się w przyszłym tygodniu. Później tylko rozdanie świadectw, no a za miesiąc
matura. Wreszcie będzie mogła pożegnać się z Markusem na dobre. O ile w końcu
wystawi jej ocenę końcową, bo odciągał to jak tylko mógł. Tylko po to by ją nastraszyć.
- Wciąż nie chcesz powiedzieć
Tedowi? – zapytała Lana szeptem, kiedy godzinę później siedziały na polskim.
- Nie. Nie mogę.
To było małą odrobinkę więcej
niż zwykle. Czyżby istniała szansa aby coś z niej wyciągnąć?
- Dlaczego?
- Lana… Rozwaliłam własne życie,
to wystarczy.
- I nie chcesz rozwalać jego,
tak? – dopytywała Lana, wreszcie rozumiejąc o co chodzi.
- Wcześniej nie chciałam
rozwalać przyjaźni, teraz to jeszcze bardziej skomplikowane.
- Emi! – Lanie z trudem
przychodziło mówienie szeptem – on za tobą szaleje, ty za nim też, w czym
problem?
Przyjaciółka tylko westchnęła.
To była trudna decyzja, ale Lana widziała to jasno. Miała okropną ochotę
powiedzieć o wszystkim Tedowi, ale w końcu obiecała, że tego nie zrobi… Myślała
o tym intensywnie dopóki nie zauważyła smsa od Gabriela. To skutecznie
odwróciło jej uwagę.
Gabe:
Strasznie chrapiesz, wiesz?
Lana:
Kłamca!
Gabe:
No dobra, masz mnie ;) Tylko słodko pomrukujesz :P
Lana:
A Ty się wiercisz ;)
Gabe:
Chcę Ci coś pokazać. Wpadnij do mnie do pracy.
Lana:
A co takiego? Kolegów?! ;>
Gabe:
Nie, ale nie podoba mi się to nastawienie. Przysięgam, nie zobaczysz żadnego :P
W
ostatniej chwili przypomniała sobie, gdzie była. Mało brakowała, a ryknęłaby
śmiechem w środku lekcji. Na szczęście szybko się opanowała. Nawet Emi nie
zauważyła tłumionego uśmiechu przyjaciółki i całe szczęście, bo inaczej nie
uniknęłaby pytań. Gdyby Lana wyjawiła całą znajomość z Gabrielem, nie
uniknęłaby spekulacji o wielkim zauroczeniu… A najgorsze, że mogłoby być w tym
trochę prawdy. Szybko odpisała.
Lana:
Odbierasz całą przyjemność z życia
Gabe:
Przykro mi, za duża konkurencja ; )
Otwarcie
z nią flirtował i niesamowicie jej się to podobało. Jeszcze niedawno myślała,
że najlepiej jest mówić prosto z mostu, by wiedzieć na czym się stoi. Okazało
się, że taka gra może być znacznie bardziej intrygująca.
Lana:
Teraz już naprawdę MUSZĘ ich zobaczyć.
Smsy
od Gabriela towarzyszyły jej cały dzień, przez to po raz pierwsze od wielu dni
nie sprawdzała telefonu w nadziei na wiadomość od Jamiego. Kiedy skończyły się
lekcje, Emi udała się do domu, dzięki czemu Lana mogła bez zbędnych pytań
odszukać warsztat, w którym pracował Gabriel. Trochę to trwało, ale w końcu
dotarła na miejsce. Był to stary budynek z ogromnymi drzwiami garażowymi, które
teraz były otwarte. W środku stało czerwone volvo z otwartą maską, a przed
warsztatem stało pięć innych samochodów.
Nie
zdążyła wejść do środka, kiedy pojawił się Gabe. Lana nie mogła się oprzeć
wrażeniu, że w roboczym ubraniu wyglądał naprawdę seksownie. Niebieskie spodnie
z szelkami, które swobodnie zwisały przy jego udach i biała, mocno ubrudzona
koszulka. Ręce miał usmarowane po same łokcie. Właśnie wycierał je w szmatę,
która była chyba jeszcze bardziej brudna.
-
Cześć – przywitał ją szerokim uśmiechem. Głową kiwnął w bok, wskazując kierunek
– chodź.
Ruszyła
za nim zaintrygowana. Co właściwie mógłby jej pokazać w warsztacie
samochodowym? Jeśli chodziło o auta, nie obchodziło ją jak to wszystko
działało, miało po prostu jechać. Poprowadził ją na tyły budynku. Jak się
okazało, było tam jeszcze więcej samochodów i samych części. Silniki,
siedzenia, klapy i drzwi w różnych kolorach. Gabe zatrzymał się przy starym,
dużym samochodzie, który przypominał mini autobus. Jak się okazało, był to van
i Lana wcale by się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że dobiegał
pięćdziesiątki. Lakier był poobdzierany i brakowało jednej szyby.
-
Kupiłem go – oświadczył chłopak, a ona spojrzała na niego jak na idiotę –
prawie za darmo, trochę się pobawię i będzie piękny.
-
Przecież to złom – dziwiła się, nie bardzo wiedząc jak chciał zmienić ten stan
rzeczy.
-
Zdziwisz się… Niedługo kończysz szkołę, ja jakoś ogarnę parę dni wolnego i
możemy zrobić sobie wycieczkę.
-
Dokąd?
-
Dokąd będziesz chciała.
Uśmiechnęła
się słysząc to. Może to było głupie, ale ta wizja naprawdę jej się podobała.
Zresztą, ostatnio chyba polubiła nagłe wyjazdy z daleka od problemów.
-
Wyskoczyłbym z Tobą na jakiś obiad, ale nie bardzo mogę się wyrwać – stwierdził
wyraźnie zmartwiony tym faktem.
-
Nie szkodzi, możemy się później zobaczyć.
Lana
przyglądała się nowemu nabytkowi Gabe’a. Kto wie, może gdyby go odmalować…
-
Pomogę ci z tym gratem – stwierdziła nagle, co wywołało kolejny szeroki uśmiech
na twarzy chłopaka – zmywam się, zanim ci się dostanie.
-
Poczekaj. Wiem, że krótko się znamy, ale chyba sama wiesz, jak to się powinno
skończyć, co? – zaczął niepewnie, a ona zmarszczyła czoło, nie bardzo wiedząc
co chciał przez to powiedzieć.
Zanim
zdążyła zapytać, zrobił krok w jej stronę i musnął dłonią jej policzek. Miał
długie, zimne palce, które przesunęły się na jej kark, jednocześnie
przyciągając ją delikatnie do niego. Nim zdążyła choćby pomyśleć, pocałował ją
prosto w usta. Krótki pocałunek szybko nabrał na sile, kiedy go odwzajemniła.
Miał rację, to musiało się stać, a kto wie, może było już przesądzone, kiedy
siedzieli razem w ciemnej celi.
Trudno
powiedzieć, co wydarzyłoby się dalej, gdyby nie to, że oboje usłyszeli głośny
gwizd. Oderwali się od siebie i zobaczyli niskiego chłopaka w takim samym
stroju jak Gabe.
-
Nie obijasz się, stary – zaśmiał się i zaraz przeszedł do konkretów – szef dzwonił,
musimy pojechać po jakiś wóz.
Lana
mocno zakłopotana uśmiechnęła się tylko i ruszyła w stronę wyjścia. Budynek był ogrodzony, musiała więc wrócić tą samą drogą. Przemknęła
przez bramkę i odetchnęła, będąc już na chodniku. Wciąż czuła mocny zapach
smaru zmieszany z męskimi perfumami. Krew mocno w niej buzowała, gdy pieszo wróciła
do mieszkania chłopaków. Ted siedział przed telewizorem, otoczony stertą farb i
kartek. Spojrzał na nią i nie wiedząc czemu wybuchnął śmiechem.
-
Zdajesz sobie sprawę z tego jak wyglądasz?
Zdziwiona
od razu ruszyła do łazienki i sama parsknęła śmiechem, widząc swoje odbicie.
Szyja, policzek… Wszystko było ubrudzone smarem.
Wiesz, że uwielbiam to opowiadanie? Cudo!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak rzadko dodajesz kolejne wpisy, ale warto czekać :*
Lena i Gabriel! Razem są boscy!
Jamie...wkurza mnie, że nie widzi, że jego przyjaźń z Leną się psuje przez jego związek z zołzą Christianą. Eh..
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :* :* :* :*:*
Rebel
Strasznie się cieszę, że się podoba :) a Jamie może w końcu przejrzy na oczy:P
UsuńRozdział prawie skończony, mam nadzieję, że jutro uda mi się go dodać ;)
Nadal liczyłam na Lenę i Jamiego :/ chociaż razem z Gabrielem też są słodcy:)
OdpowiedzUsuńAle i tak Jamie powinien poświęcić Lenie o wiele więcej czasu!! Przecież na początku tak słodko między nimi było.. *.*
Nie trać nadziei :D
UsuńTe opowiadanie jest MEGA!!! Mam nadzieje że kiedyś będzie można kupić książkę twojego autorstwa ;) I mam pytanko kiedy następny rozdział ???? bo doczekać to już się nie mogę :) :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO rany to chyba najmilsza rzecz jaką można usłyszeć <3 Rozdział jutro, mam nadzieję:D
UsuńJuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :) Kiedy next?
OdpowiedzUsuńTo bardzo krzepiące, że są osoby które czekają, mimo że tak długo schodzi mi z dodawaniem nowych rozdziałów ;) Niestety ciągle coś mam na głowie i nie mogę poświecić tyle czasu ile bym chciała :( Ale robię co mogę:D Jutro powinien być next:)
UsuńKiedy pojawi się następny rozdział? - rebel
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj rozdział?
OdpowiedzUsuń:*
Nie zdążyłam ;< ale jest na ukończeniu, postaram się jutro koło południa ;)
Usuń