wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział jedenasty - romanse małe i duże



Rano obudził ją głos Emi. Podsunęła jej telefon pod nos i kazała czytać. Dopiero po chwili dotarło do Lany co się dzieje. Z trudem otworzyła oczy, chwyciła komórkę i zaczęła czytać.
„Zastanów się jeszcze, przecież było nam dobrze. Nie jestem z tych, którzy odpuszczają. Może umówimy się dzisiaj?”
                Był to tylko jeden z pięciu smsów od Simona. Wszystkie brzmiały podobnie. Dyskutowały o tym ubierając się do szkoły, potem jedząc śniadanie. Dołączył do nich Jim, który wrócił z dyżuru i zdziwił się obecnością Emilki. Nie miał nic przeciwko, to jasne. Ona nawet opowiedziała mu o całej sytuacji, przy czym omal nie wypaplała, skąd wracała Lana, gdy przybyła z odsieczą. Na szczęście w porę się opamiętała.
                Jim zaoferował swoją pomoc. Pewnie martwił się o Lanę, skoro Simon okazał się taki nieobliczalny. Najpierw mama, później to… Wyraźnie nie miała szczęścia do takich osób.
                Do szkoły dotarły na piechotę. Dzień był tak samo nudny jak zwykle, pomijając jeden szczegół. Do klasy nagle dołączył nowy chłopak. Z nikim nie rozmawiał i zmył się jak tylko rozległ się dzwonek. Był kompletnym outsiderem. Miał na sobie skórzaną kurtkę i glany. Długie włosy związane w luźny kucyk sięgały niemal bioder. No i krótka bródka, która zdecydowanie dodawała męskości. Przez to wszystko wyglądał jakby był starszy niż w rzeczywistości. Wreszcie ktoś wyróżniał się w klasie bardziej niż one. Emilia od razu obrała go za swój cel, co można było przewidzieć. Chyba historia z Simonem niczego jej nie nauczyła… Jednak chłopak całkowicie ją zignorował, gdy podeszła na korytarzu. Zwyczajnie wyminął ją i poszedł dalej. Lana była tym rozbawiona, choć rzecz jasna przytakiwała, kiedy Emi oburzona komentowała tą sytuację.
                Tego dnia miały szczęście, bo urwały im się dwie lekcje. Była zaledwie 12. Emilia uznała, że musi pozabierać trochę rzeczy od siebie, obiecała że przyjdzie do Lany później. Jak się okazało, na całe szczęście, bo w domu czekała nie lada niespodzianka.
                Lana po drodze zrobiła zakupy, planując ugotować jakiś szybki obiad. Jim był w domu, podejrzewała, że odsypiał nocny dyżur. Z tą myślą niemal skradając się weszła i od razu skierowała się do kuchni. Zaczęła kroić warzywa, kiedy to usłyszała. Kobiecy głos… To nawet nie były słowa. Ona po prostu jęczała. Lana nie musiała się długo zastanawiać, wiedziała co tam się działo. W pierwszej chwili doznała lekkiego szoku… Bo czy jest coś gorszego od rodzica uprawiającego seks? Opadła na krzesło przy blacie i zaczęła cicho się śmiać. Nieźle. Więc jednak jej ociec nie był takim starym nudziarzem, jak jej się wydawało. Kilka minut później oswoiła się już z sytuacją i przypomniała sobie noc z Markusem. Cholera… Czy ona też tak brzmiała?
                Postanowiła w końcu ulotnić się z domu, posiedzieć na huśtawce i przeczekać. Nie bez powodu Jim urządzał sobie takie przygody w czasie gdy miała być w szkole. Jednak jak to zwykle bywa, spóźniła się. Wyszła z kuchni dosłownie w sekundzie, kiedy z pokoju wyskoczyła długonoga, ruda piękność w koszuli Jima. Na szczęście nie była w wieku Lany, wyglądała na trzydzieści-parę lat. Stanęła jak wryta nie wiedząc co powiedzieć na widok młodej blondynki.
                - Ja… - zaczęła nie mogąc znaleźć odpowiednich słów. Wykręcać się nie było sensu. Sytuacja była jasna aż zanadto.
                - Nic nie szkodzi, nie przejmujcie się, ja i tak właśnie wychodzę – powiedziała Lana, również trochę skołowana. I zanim cokolwiek innego zdążyło się wydarzyć, wyszła na zewnątrz. Pomaszerowała od razu na huśtawkę. Wyciągnęła telefon i zaczęła pisać. Po prostu musiała to z siebie wyrzucić.
„Mój ojciec zabawia się z jakąś rudą kicią” –wysłała do Jamiego i roześmiała się. Cieszyła się… Tym razem, bo nie pierwszy raz zastała rodzica w niedwuznacznej sytuacji. Pierwsza była mama, obracana przez innego ćpuna. To wspomnienie szybko od siebie odsunęła. Ostatnio robiła tak z wieloma rzeczami. Problemy odkładała na później, odrzucała złe myśli… I musiała przyznać, że to naprawdę działało. Nagle nabrała ochoty na wizytę u Markusa. Przez to wszystko naprawdę zapragnęła znaleźć się blisko niego. Naprawdę chciałaby być jak Emi. Jednego dnia zrywała z jednym, drugiego flirtowała z następnym chłopakiem. Bez niepotrzebnego wahania.
                10 minut później z domu wyszedł Jim z zakłopotaną miną. Podszedł do córki i z trudem wyrzucił z siebie:
                - Przepraszam… Nie tak to powinno wyglądać.
                - Ale… Co konkretnie? – wybuchła śmiechem. Zwyczajnie nie mogła się powstrzymać. On widząc jej reakcję uspokoił się. Od kiedy u niego mieszkała, przyzwyczajał się do myśli, że była już dorosła. I chyba wreszcie to do niego dotarło.
                - Spotykamy się od kilku tygodni, ale nie chciałem ci mieszać w głowie… - w tym momencie spojrzał w górę, czując drobne krople deszczu na skórze – chyba nie jesteś zła?
                - No… Szlaban na telewizor. I od dziś wracasz do domu przed 10 – sytuacja tak ją bawiła, że w żaden sposób nie potrafiła powstrzymać się od żartów. Wstała i razem z ojcem ruszyła do domu. Dostrzegła na jego policzkach lekkie rumieńce. W końcu odetchnęła i już poważnie powiedziała – tato, daj spokój. Dawaj mi wcześniej znać, albo coś, nie będę przeszkadzała.
                I to właśnie była największa różnica między nim a jej mamą. Kiedyś urwałaby jej głowę, gdyby powiedziała coś takiego do kogokolwiek. Uważała, że Lana nie powinna nawet patrzeć na chłopaków, nie mówiąc już o czymkolwiek innym. Teraz robienie coś na przekór mamie, sprawiało jej niesamowitą przyjemność. I nieważne, że ona nie miała o tym bladego pojęcia.
                - To jest Kim – Jim przedstawił córce rudowłosą, już ubraną piękność – znamy się z pracy.
                Lana serdecznie się z nią przywitała i trzy razy zapewniała, że nic takiego się nie stało. Dziewczyna Jima była strasznie zakłopotana, nie tylko tą wpadką, ale także samym faktem, że poznała córkę partnera. Cała rozmowa trwała zaledwie kilka minut, później Lana poszła do swojego pokoju. Cóż, była raczej pewna, że nie zamkną się w sypialni po tym wszystkim, ale i tak nie chciała przeszkadzać.
                Kiedy tylko została sama, znów wrócił do niej pomysł wizyty u Markusa. I nie miała zamiaru oglądać z nim kolejnego, nudnego filmu. Jednak szybko uznała, że pomysł nie był najlepszy. Choćby dlatego, że Emilia miała niedługo przyjść, a nie miała kluczy do domu.
                Wieczór okazał się jednak bardzo udany. Najpierw przyszła Emi z kompletem ubrań na kolejny dzień, a chwilę później Jamie. On miał tylko dwie rzeczy – kluczyki od motoru i paczkę papierosów. Lana obojgu opowiedziała o Kim. Żartowali z tego i oczywiście przysięgli nie zdradzić przed Jimem, że cokolwiek wiedzą. Emi najwyraźniej wyleczyła się już z zachwytu nad blondynem, bo gadała z nim zupełnie na luzie, nie próbowała z nim flirtować, nie stroiła dziwnych min. Później powiedziała Lanie, że „serce oddała nowemu facetowi ze szkoły”.
                Jamie nie został na noc, zmył się koło północy. Dziewczyny po kolei wzięły prysznic i położyły się na łóżku. Jak to jest, że tuż przed snem przychodzą najlepsze tematy do rozmów? Kiedy obgadały nowy obiekt westchnień Emi, przeszły do Markusa, później do Kim…
               
                Kolejny dzień zapowiadał się pogodnie. Lana staranniej niż zwykle wybrała ubrania, zrobiła też kreski na oczach, które jak nigdy były symetryczne. Ochota na spotkanie z Markusem wcale nie zmalała, przeciwnie… A przecież pierwszą lekcją był francuski. Same lekcje z nim były ciekawe… Mogła w końcu bezkarnie przyglądać się całe 45 minut. I z każdą minutą przekonywała się coraz bardziej, że Emi miała rację. To był naprawdę najbardziej gorący facet. Wyglądał jak wycięty z kolorowego magazynu. Mógłby reklamować perfumy. Albo bokserki.
                Uśmiechnęła się rozbawiona tą myślą, a Markus akurat wtedy również zerknął na nią i posłał jej delikatny, cwany uśmieszek. Musiał się bardzo pilnować, by na nią nie patrzeć.
                Po dzwonku celowo się ociągała. Kiedy wszyscy wyszli, nauczyciel spojrzał na nią. Nie mimochodem, jak podczas lekcji. Teraz jego spojrzenie było przepełnione pożądaniem. Leniwie sunął wzrokiem po całej jej sylwetce. Sam wyglądał jak zawsze w szkole. Dżinsy, marynarka. Tak naprawdę nie miało znaczenia co nosił. Lana przypuszczała, że mógłby chodzić w zmechaconym swetrze w romby, a i tak wyglądałby nieziemsko.
                Delikatnie zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami. Nic nie mówiła, po prostu na niego patrzyła… Trochę bała się, czy łączący ich pociąg nie zniknął. Zależało jej na jego zainteresowaniu. W życiu nie czuła się tak atrakcyjna…
                Nie znikło. Niemal podbiegł do niej i mocno zacisnął usta na jej wargach. Trwało to zaledwie chwilę. Całowali się zachłannie, on dłonie wsunął pod jej bluzkę, muskając opuszkami palców talię. Ona przez materiał koszuli błądziła po wyrzeźbionych mięśniach brzucha Markusa… Aż w końcu się od siebie oderwali, dysząc cicho. Tylko się do siebie uśmiechnęli, a później Lana opuściła klasę.
                Ledwo ochłonęła, kiedy podeszła do niej Emilka i oznajmiła, że jej siostra wraca wieczorem do domu. Lana nie cieszyła się, że przyjaciółka wraca do siebie, jednak uznała, że przynajmniej będzie już czuła się bezpieczna. Simon nie ustępował, wciąż wysyłał smsy, ale było ich coraz mniej. Uznały to za dobry znak.
                Tym sposobem Lana po szkole znów miała zostać sama. Pogoda nagle się zepsuła, coraz bardziej padało, a ona jak zwykle nie miała przy sobie parasola. Kiedy kilka godzin później skończyły zajęcia, lało na całego. Emilka po prostu pobiegła do przystanku, by podjechać do siebie autobusem. A Lana… No cóż, znowu pomyślała o Markusie. To ciągle nie dawało jej spokoju. Zwykle nie odczuwała potrzeby bycia z kimś, ale raz na jakiś czas każdego dopada takie nagłe uczucie… Oswoiła się już z tym co się stało pamiętnej nocy. Nie mogła tego cofnąć, może nawet zaczęła się przyzwyczajać do myśli, że zrobiła z siebie straszną zdzirę.
                Zamiast do wyjścia, kolejny już raz tego dnia, udała się do klasy francuskiego. Była otwarta, a w środku Markus pakował się do wyjścia. Co za zgranie w czasie.
                - Skończyłeś? – zapytała, kiedy już upewniła się, że klasa jest pusta – wieczór we dwoje, co Ty na to?
                Starała się być kokieteryjna, choć zdecydowanie nie najlepiej czuła się w tej roli. Była pewna, że Markus obdarzy ją swoim czarującym uśmiechem i zaproponuje, że zabierze ją do siebie. Co automatycznie rozwiązywało problem z brakiem parasola. Czekała ją jednak niespodzianka.
                - Lana, kochanie, nie możesz robić mi takich niespodzianek co drugi dzień… - był wyraźnie poirytowany. Nie wiedziała dlaczego, jednak zdecydowanie za bardzo na nią naskoczył. Uniosła brwi zdziwiona – Nie mogłabyś się po prostu umówić, nawet kilka godzin wcześniej?
                W jednej sekundzie przeszła jej ochota na jakiekolwiek spotkanie. I poważnie żałowała, że traciła rano czas na makijaż. Bez tego mogłaby spać jakieś 20 minut dłużej, a po nocnych dyskusjach z Emilką było to naprawdę dużo czasu.
                - W porządku – prychnęła cicho. Chyba za bardzo przywykła do jego pogodnego nastawienia za każdym razem gdy ją widział. Jasne, był niesamowitym ciachem, przeleciał ją i teraz miał to daleko gdzieś. Rozzłościła się, nie wiedziała tylko czy na siebie, czy na niego – daj znać jak znajdziesz jakiś wolny termin.
                Z tymi słowami wyszła, nie chcąc już tego słuchać. Była zła. Idąc przez korytarz w myślach powtarzała sobie ciągle „głupia, głupia, głupia”. Po prostu wyszła na deszcz i piechotą ruszyła w stronę domu. To, że po chwili była już zupełnie przemoczona, wcale jej nie przeszkadzało. Pomyślała nawet, że to rodzaj kary za naiwność.
                Będąc w połowie drogi, wymyśliła już multum obelg na Markusa. Jednak czekała ją kolejna niespodzianka. Samochód jadący drogą zwolnił i zatrzymał się obok niej. Od razu poznała auto faceta, którego w myślach wyzywała od najgorszych drani. Zignorowałaby go, gdyby nie fakt, że odsunął szybę od strony pasażera i patrząc na nią powiedział głośno, starając się przekrzyczeć ulewę:
                - Przepraszam. Ciężki dzień… Wsiadaj, podwiozę cię.
                Po chwili wahania, w końcu podbiegła i wsiadła do środka. Była cała mokra, ubrania, włosy… Dopiero gdy spojrzała w boczne lusterko, stwierdziła z ulgą, że przynajmniej makijaż jakoś się trzymał i nie miała w połowie czarnej twarzy.
                - Dzisiaj naprawdę nie mogę… Ale jutro cię gdzieś zabiorę, okej? Mam strasznie dużo pracy – wyjaśnił krótko. Wolałaby bardziej szczegółowe wyjaśnienia, no ale „jak się nie ma co się lubi”…
                W końcu odpuściła. Nerwy puściły, a on znów posyłał jej ten cwany uśmieszek, który uwielbiała. I stało się to samo, co rano po zajęciach. Nagle się ku sobie pochylili. Markus zwinnie wsunął dłoń w jej włosy, a w następnej sekundzie całował ją bez opamiętania. Lana nie wiedziała, ile to trwało, może sekundy, może minuty… Kiedy się od niej odsunął, jakby nigdy nic wrzucił bieg i ruszył. Odwiózł ją pod sam dom. Pożegnanie nie było już tak wylewne, jednak również przyjemne. Wysiadła, zatrzasnęła drzwi i już miała pobiec do domu, gdy zauważyła coś kątem oka. Obróciła głowę. Na chodniku stał chłopak, na głowie miał kaptur i dopiero po chwili rozpoznała Jamiego. Uśmiechnął się, choć miała wrażenie, że był dziwnie zamyślony… Pewnie widział całą scenę, która wydarzyła się w samochodzie.
                - Cześć Lenny – kiedy się przywitał, był już tym samym, wesołym Jamiem – Jesteś cała mokra! Zwariowałaś? Mogłaś zadzwonić, przyjechałbym po ciebie. Twój facet chyba nie podołał.
                Zaśmiał się i pospieszył ją, wchodząc za nią do domu.
                - Idź się przebierz, wykąp czy co tam chcesz, ja zrobię kawę – stwierdził i od razu udał się do kuchni. Bywał tu tak często, że doskonale orientował się, czy Jim jest w domu czy nie. Brak butów, kurtki – chata wolna. Właściwie, u Lany czuł się lepiej niż we własnym domu. Szczególnie od kiedy coraz częściej przebywała w nim narzeczona jego ojca.

5 komentarzy:

  1. Świeeetny! Kiedy następny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  2. A to się porobiło, od kiedy Lana jest taka spragniona uniesień? :D Jim też zaszalał. Oczywiście czekam na następny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no, no, coraz ciekawiej ;-)
    Podoba mi się wątek z Jimem ^.^, mam nadzieję na ciekawe rozwinięcie. Nowy w klasie? Hmmm, interesujące. Emilka się nim zainteresowała, czy to znaczy, że będzie miał większą rolę do odegrania? Nie było nic na temat Teda, a zdążyłam go już polubić. No i nadal mam nadzieję na jakieś małe coś pomiędzy nim a Emi <3. Aha, jeszcze mam dziwne przeczucia co do niecodziennego zachowania Marcusa...
    Czekam na więcej :-*
    Laxus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku sama nie wiedziałam, co z tym nowym chłopakiem zrobię, ale mam już większy plan:D Niestety ostatnio nie zawsze mam czas i rozdziały pojawiają się wolniej, robię co mogę ;)
      Cieszę się, że się podoba, pozdrawiam:*

      Usuń