piątek, 17 lipca 2015

Rozdział dwudziesty piąty, nie o ucieczce, ale o wakacjach

          W mieszkaniu chłopaków wzięła długi prysznic, a później przez kilka godzin zastanawiała się co robić. El miał zajęcia, inaczej pewnie już dawno by do niego poszła. Nagle pożałowała, że pozbyła się telefonu. Chcąc zagłuszyć myśli, oglądała telewizję. Dopiero wieczorem postanowiła – zrobi sobie wycieczkę. Trudny czas okazał się najlepszym dla trudnych decyzji. Znalazła niewielki plecak Jamiego i włożyła do niego kilka najpotrzebniejszych rzeczy. A później wsiadła w autobus miejski, którym dojechała prosto do domu Ela. Nie chciała zniknąć bez wieści, a był jedyną osobą, która w tej chwili mogłaby zauważyć jej nieobecność.
          Drzwi otworzyła jego matka i od razu się rozpromieniła. Lanie aż ścisnął się żołądek, kiedy pomyślała jak wyglądałoby przywitanie gdyby znała prawdę.  Teraz wpuściła ją, mówiąc,że chłopak jest u siebie.
Kiedy weszła do pokoju, siedział na łóżku z laptopem na kolanach. Kiedy ją zobaczył, od razu zauważył, że coś było nie tak. Inaczej powitałaby go z szerokim uśmiechem, jak zawsze.
          - Co jest? – zapytał, a ona rzuciła plecak na ziemię i usiadła obok niego. Zamiast odpowiedzieć, wyciągnęła z kieszeni kurtki zgiętą kopertę i po prostu mu podała. Jego oczy otwierały się coraz szerzej, kiedy oglądał kolejne zdjęcia.
          - Ktoś przysłał to mojemu ojcu.
          - Żartujesz… Roy. To moja wina – uderzył się w czoło zaciśniętą pięścią – jest aż tak źle?
          - Gorzej… Ojciec mnie zwymyślał, spakowałam się i wyszłam. Nie potrafię tego odkręcić.
          - Możesz zostać u mnie ile zechcesz – powiedział El od razu, wyraźnie zmartwiony.
          - Nie… Pomyślałam, że pojadę na parę dni do mojego starego domu – przyznała – stoi pusty… Może w końcu się odważę i pójdę odwiedzić mamę.
          El wiedział o wszystkim, któregoś razu opowiedziała mu całą tą aferę z mamą. Alkohol niesamowicie rozplatał jej język. A może to charakter Elwina przekonał ją do zwierzeń?
          - Jadę z tobą. Powiem, że jedziemy na weekend do twojej mamy… Pożyczę auto ojca.
Spojrzała na niego zaskoczona. Nie oczekiwała tego, chciała po prostu pogadać, powiedzieć mu gdzie będzie.
          - Nie musisz…
          - Przestań, nigdzie sama nie pojedziesz – przerwał jej i uśmiechnął się serdecznie – mama będzie zachwycona. Nie dość, że okazałem się nie-gejem, to jeszcze może dorobić się wnuka.
Tak jak mówił, wszystko załatwił. Najwyraźniej miał rację, bo wrócił po dwóch minutach. W dłoni miał już kluczyki do samochodu.
          - Dobra, chwila, spakuję się – powiedział, jakby nie robił nic niezwykłego. Lana patrzyła jak krzątał się po pokoju, pakując się do plecaka. Nagle poczuła się znacznie lepiej, czując że nie jest sama. Skoro zasłużyła na takiego przyjaciela, nie mogła być chyba taką zdzirą jak myślał jej tata.
          - Myślisz, że rzucam się na wszystko co się rusza? – zapytała nagle, przypominając sobie słowa Jima.
          - Co? – zapytał zaskoczony – Głupia jesteś. Dwóch facetów, wielkie rzeczy. W tym tylko z tym pierwszym spałaś. W porównaniu do innych, jesteś trochę za bardzo powściągliwa.
          Uśmiechnęła się pokrzepiona. Jak to możliwe, że był gejem? Był milion razy lepszy od tych jej facetów i prawdopodobnie od większości na świecie.
          - Gdybyś nie był gejem, poprosiłabym cię teraz o rękę – stwierdziła, a on parsknął śmiechem.
Piętnaście minut później siedzieli już w samochodzie. Rzucili plecaki na tylne siedzenia i zapięli pasy.
          - Wspominałam, że to ponad dwie godziny drogi?
          - Mamy czas – wzruszył ramionami i zapalił samochód. Wyjechali z miasta, mijając prawie puste drogi. El zaczął luźną rozmowę, a Lana była wdzięczna, że nie poruszał kwestii zdjęć. Zupełnie zapomniała o telefonie, teraz kiedy miała przy sobie Elwina, nie potrzebowała go.
          Obecność Elwina sprawiła, że Lana przestała intensywnie myśleć o tym jak bardzo potrzebowała Jamiego. Nie rozumiała dlaczego to on był rozwiązaniem jej wszystkich problemów. Nie mogłaby pomóc rozmowa z Emi, z Tedem, ani nikim innym. El częściowo wypełnił tą pustkę. Lana zastanawiała się, co byłoby gdyby dla Jamiego przestała być tak ważna. A może to już się stało?
          Całą drogę rozmawiali, śmiali się, a w pewnym momencie zaczęli nawet śpiewać. Lana zdołała chwilowo zapomnieć o całej aferze, która była powodem ich podróży.
           - Właściwie gdzie jedziemy? - zapytał El, gdy dojeżdżali do miasta. Lana tylko ogólnie powiedziała mu gdzie ma jechać.
          - Do miejsca, w którym się wychowałam. Mój dom stoi pusty, więc chyba możemy się wprosić.
          - Chcesz pogadać z mamą?- zapytał. Kiedy razem pili, powiedziała mu mnóstwo rzeczy i jak się okazuje, dobrze je pamiętał.
          - Ciągle jest na odwyku. Nie wiem, może po prostu sprawdzę co u niej... - westchnęła - nie masz ochoty na kilkudniowe wakacje?
          - Z tobą zawsze, śliczna - uśmiechnął się. Tak bardzo cieszyła się, że z nią był. Gdyby pojechała sama, przez kilka dni po prostu martwiłaby się, co dalej.
   
          Czuła się dziwnie, podjeżdżając pod swój stary dom. Nie była już tą samą osobą i nagle uświadomiła sobie, że była z tego powodu dumna. Wygrzebała z plecaka klucze i otworzyła drzwi. Myślała, że widząc to wszystko, znów uderzą ją przykre wspomnienia, ale nie. Patrzyła na wnętrza beznamiętnie. Nic się nie zmieniło, wszystkie meble wyglądały identycznie. Jedyną różnicą był kurz i zaduch, one jedyne obrazowały fakt, że od dawna nikogo tam nie było.
          Weszli na górę, a następnie do starego pokoju Lany. Łóżko wyglądało jakby dopiero co z niego wstała. Kołdra była zmierzwiona na krańcu, a w poduszce wciąż było wgniecenie. Ciągle były tam jej ubrania, książki, a nawet stary komputer. Lana nie czuła się jak u siebie. Skrzywiła się, a Elwin to zauważył.
          - Wiesz co? - zapytał nagle - Powinniśmy wyskoczyć na jakieś piwo.
          - Tak - odparła od razu. Poczuła chęć pokazania sobie jak bardzo się zmieniła. W końcu kiedyś nie imprezowała, a już na pewno nie z dobrym kumplem.
          Niemal wybiegli z domu, znów go zamykając i ruszyli ulicą, szukając jakiegoś ciekawego miejsca. Lana postanowiła przestać się przejmować. To będą wakacje od życia i nieważne, czy powinna wydawać pieniądze na takie przyjemności, czy raczej oszczędzać z uwagi na sytuację w której się znalazła.
          W końcu trafili do jednego z pubów w centrum, gdzie najczęściej spotykali się kiedyś rówieśnicy Lany. Teraz żałowała, że ciągle zamartwiała się i siedziała w domu, zamiast bawić się z nimi. Zamówili sobie po piwie usiedli przy jednym ze stolików. Spora grupa osób tańczyła na parkiecie, a Elwin od razu zaczął poszukiwania.
          - Nieźle... Obczaj tego blondyna po lewej - powiedział z uśmiechem
          - Wygląda jak typowy hetero - skwitowała Lana, śmiejąc się. Uwielbiała wyłapywać z nim facetów i kłócić się jaką mają orientację. Nagle poczuła się po prostu dobrze. Dlaczego musiała przejmować się tym wszystkim? Uświadomiła sobie, że Jim w jej wieku oczekiwał już jej narodzin. Więc ostatecznie... Była lepsza.
          Kiedy oboje skończyli piwo, Elwin uparł się, by weszli na parkiet. W końcu uległa. Tańczyli obok siebie do rytmicznej muzyki, nie przejmując się tym, że nie pasowali do towarzystwa. A raczej ona, Elwin często ubierał się jakby szykował się do wielkiego wyjścia. Ciemne dżinsy, koszula, kamizelka, idealnie ułożone włosy. A Lana... Cóż, dżinsy, koszulka i ciemny kardigan.
          Świetnie się z nim bawiła. Śmiali się podskakując i kręcąc się dookoła, zupełnie jak dzieci. A kiedy muzyka zmieniła się na znacznie wolniejszą, jakoś tak naturalnie przytulili się do siebie, tak jak większość osób wokół. Lanę jak zwykle uderzyło to, jak Elwin różnił się od innych facetów. Chociażby zapachem, bo uderzyło ją mnóstwo różnych woni. Perfumy, szampon a nawet charakterystyczny zapach kremu. Prowadził ją w tańcu, a ona poczuła na plecach przyjemny dreszcz. Było dobrze, dlaczego nie mogłoby tak zostać? Z dala od wszystkiego, wśród obcych... Nikt jej nie osądzał, nie mówił, co ma robić.
          Mimo, że zwykle wciąż by gadali, teraz oboje zamilkli aż do ostatniej sekundy melodii. Później powoli się od siebie odsunęli i zupełnie bez uzgadniania tego, zwrócili się do drzwi. Wyszli na świeże powietrze i Lana od razu wyciągnęła paczkę papierosów. Przeszli kawałek dalej i tuż za zakrętem wspięli się po schodach do jakiegoś budynku. Usiedli dokładnie w ich połowie.
    - Jeśli chcesz, możesz rzucić się teraz na poszukiwanie gorących facetów - powiedziała Lana zaciągając się - należy ci się coś od życia. Zresztą, niech stracę, możesz nawet jakiegoś zabrać ze sobą.
          Zaśmiała się, czując jak wciąż buzuje w niej energia. Elwin spojrzał na nią rozbawiony.
    - A po co? Znajdę jakiegoś i co potem? Chcę mieć kogoś na miejscu - parsknął śmiechem - Poza tym, w tym towarzystwie jest w porządku. Gdybyś związała włosy, ubrała coś bardziej męskiego... Całkiem całkiem.
Głośno się roześmiali, a później Lana wypaliła, niewiele się wcześniej zastanawiając:
    - A właściwie skąd wiesz, że jesteś gejem? Miałeś kiedyś dziewczynę? Tak dla porównania?
    - Nie chodzi o porównanie, tylko o... stan umysłu - stwierdził nie mogąc przestać się śmiać.
    - A może jesteś bi? Mógłbyś brać wszystko jak leci.
          Przez dłuższą chwilę śmiali się, nie mówiąc nic. Powoli palili, zastanawiając się nad tym o czym rozmawiali. Początkowo był to tylko żart, a po chwili oboje się zasępili. Elwin wyrzucił peta i spojrzał na Lanę.
          - Cholera... - mruknął tylko i zanim zdążyła zapytać o co chodzi, nachylił się i delikatnie pocałował ją w usta. I było to... zaskakująco przyjemne. Zrobił to bardzo subtelnie, a jednocześnie namiętnie. Chodziło tylko o tą krótką chwilę, niczego od niej nie chciał i być może to sprawiało, że był to najlepszy pocałunek jaki do tej pory przeżywała. Odwzajemniła go równie namiętnie, zaskoczona. W prawej dłoni wciąż trzymała niedopalonego papierosa, nawet nie zauważyła kiedy całkowicie się wypalił i zgasł.
    Wszystko trwało zaledwie chwilę, a pozostawiło niesamowite wrażenie. Odsunęli się od siebie i przez moment panowała pełna napięcia cisza. Aż w końcu El uśmiechnął się i stwierdził, jakby nigdy nic:
    - Smakujesz dobrze.
          W odpowiedzi walnęła go pięścią w ramię. Nic się nie zmieniło, wrócili na imprezę i znów razem tańczyli. Nie pili już, a kiedy wyszli była prawie trzecia. Wracali powoli, śmiejąc się ze wszystkiego.
          - Teraz twoja kolej - powiedział nagle chłopak zwalniając. Spojrzała na niego zaskoczona, nie mając pojęcia o czym mówił. Szybko wyjaśnił - teraz ty całujesz mnie.
          - To jakaś gra typu kręcenie butelką? - zaśmiała się. Myślała, że był to jednorazowy wygłup, ale był tak przyjemny, że nie musiał jej namawiać...
          - Nie, ale możesz zakręcić mnie - dodał próbując zachować powagę.
          - Beznadziejny tekst - stwierdziła już prawie płacząc ze śmiechu. A pomyśleć, że kilka godzin wcześniej była praktycznie na skraju załamania nerwowego.
          - Wieem - El wzruszył ramionami.
          Jakby nigdy nic zbliżyli się do siebie i drugi raz złączyli usta w pocałunku. Długim i namiętnym. Obu sprawiało to przyjemność, po prostu się tym cieszyli, a zarazem wiedzieli, że nie znaczyło to zupełnie nic. Trochę jakby przesunęli granicę przyjaźni odrobinkę dalej, zaakceptowali to ale nie mieli zamiaru jej przekraczać.
   
          Lana obudziła się pierwsza, trochę skołowana. Zasnęli od razu po powrocie, byli tak zmęczeni, że padli na łóżko Lany w ubraniach. Od razu uderzyło ją wszystko, co w nocy przestało być ważne. Słowa Jima, planowane spotkanie z mamą, ucieczka od problemów. A najbardziej zdołowało ją to, że nie mogła o tym wszystkim opowiedzieć Jamiemu. A co jeśli już nigdy nie zainteresują go jej sprawy? Jak w amoku wstała i rozejrzała się po pokoju. Zaczęła chaotycznie przeglądać rzeczy Elwina. Po cholerę dawała mu ten telefon? Teraz MUSIAŁA sprawdzić, czy Jamie się odzywał.  Kiedy przeszukała plecak, wzięła klucze i ruszyła do samochodu. Sprawdziła wszystkie możliwe miejsca, ale nic. W końcu usiadła na siedzeniu kierowcy, wyciągnęła nogi opierając je o chodnik i głośno westchnęła. Nawet nie pomyślała, żeby ubrać buty albo chociaż kurtkę.
          - Co robisz? - zapytał Elwin, który pojawił się w progu domu. Miał zmierzwione włosy i zmiętą koszulę, co mocno burzyło jego zawsze perfekcyjny wygląd. Uśmiechnęła się, widząc to.
          - Szczerze? Szukałam telefonu - stwierdziła nieco zawstydzona.
          - Nie zabrałem go, tak szybko się pakowaliśmy, że nawet nie pomyślałem... - odparł El, a kiedy zobaczył jej minę, zapytał krótko - Jamie?
          - Chciałabym wiedzieć, że wszystko u niego w porządku - mówiąc to wstała i zamknęła samochód. Wróciła do domu, bo zdążyła mocno zmarznąć. El przepuścił ją w drzwiach, a kiedy już zamknął za nią drzwi, spojrzał jej w oczy z uśmiechem.
          - Nie przejmuj się, spotkacie się jak wróci - stwierdził - a poza tym, podobno jesteśmy na wakacjach, więc idziemy na śniadanie. Można tutaj wziąć prysznic?
          - Taak, ojciec opłaca dom, ale musimy oszczędzać, bo nie chcę żeby wpadł w kolejny szał jak dostanie rachunki.
          Spędzili miły dzień, szwendając się po mieście bez konkretnego celu. To pozwalało Lanie oderwać się od ponurych myśli. Sam fakt, że będzie musiała stawić czoła problemom sprawiał, że obezwładniało ją przerażenie. Znaleźć mieszkanie, pracę... Kolejny raz zacząć wszystko od nowa. I choć miała tyle do przemyślenia, jej głowę ciągle zaprzątał tylko Jamie. Gdzie teraz był? Co robił? I najważniejsze - czy nie była już dla niego ważna? Przypomniała sobie ich pożegnanie, kiedy przytulali się do siebie, żałując, że musieli się rozstać. Było to niecałe trzy tygodnie wcześniej, a Lanie wydawało się jakby minęło kilka miesięcy.
          - Halo! - ocknęła się z zamyślenia słysząc głos Elwina. Siedzieli na ławce w małym parku nieopodal jej starego domu - rany Lana, mówię do ciebie od pięciu minut.
          - Przepraszam - westchnęła - za dużo się martwię.
          Z przerażeniem stwierdziła, że to właśnie powiedział jej Roy na początku ich znajomości. Chyba z tym jednym miał rację...
          - Zdecydowanie. Co chcesz na obiad? - El starał się robić wszystko, żeby ich pobyt tam nie przypominał ucieczki.
          - Nie wiem, cokolwiek. Może pizza? - zapytała całkowicie ignorując fakt, że wydając pieniądze w ten sposób, szybko skończą jej się oszczędności.
          Sielankę zburzył telefon Elwina dokładnie dwie godziny później. Właśnie wracali do domu, kiedy zadzwonił ojciec chłopaka. Nagle okazało się, że musiał wyjechać służbowo na kilka dni i potrzebował samochodu. Nagle skończyły się wakacje.
          - Jedź ze mną, pomieszkasz u mnie, wszystko się poukłada... - mówił El, ale ona nie chciała słuchać.
          - Nie, zostanę. Planowałam odwiedzić mamę.
          - Odwiozę samochód i przyjadę autobusem
          - Nie, El. Nie możesz mnie cały czas niańczyć - powiedziała uparcie, chociaż z drugiej strony, naprawdę wolałaby, żeby ktoś ciągle z nią był i dbał o jej samopoczucie...
          W ten sposób Elwin odjechał, a ona została sama w pustym domu. Na początku było w porządku, zrobiła sobie kolacje, spacerowała po okolicy. Załamanie nadeszło wraz z nocą. Pierwsza fala niepokoju wywołana była planowaną wizytą w ośrodku odwykowym. Wydawało jej się, że może po prostu tam pójść, ale kiedy stało się to tak realne, strach był ogromny. Później, kiedy bez skutku próbowała zasnąć, uświadomiła sobie, że nie wyobrażała sobie już życia bez Jamiego. Mogło zabraknąć każdego, wszyscy mogliby się od niej odwrócić, ale co zrobi kiedy zabranie właśnie jego? Gwałtownie wstała z łóżka i ze łzami w oczach chwyciła papierosy. Kiedyś zawsze była sama, właśnie w tym pokoju, a teraz nie potrafiła sobie poradzić bez obecności przyjaciół.

6 komentarzy:

  1. Dziękuję!
    Oh, świetny rozdział! Kurcze...ona tak sama w tym domu. Jeszcze sobie coś zrobi.
    I tęskni za Jamiem, jak słodkoo :*
    Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybciuteńko :D
    Pozdrawiam :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super Tęskniłam za tym opowiadaniem :P
    Słodkoo
    A Roy to dupek jeśli wysłał te zdj . masakra

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny rozdział ?;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Jestem tu nowa ale przeczytałam właśnie wszystkie rozdziały. Bardzo fajnie piszesz. Podoba mi się. :D Szkoda, że dawno nie było Jamiego. Tęsknię już za nim. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi sie niebawem i znowu mnie zaskoczysz. Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :) Strasznie się cieszę i jestem pod wrażeniem, trochę się tego uzbierało :D
      Pozdrawiam!

      Usuń