Na rynku
zjawiła się dwie minuty po siódmej. Nie robiła z tego wielkiego wydarzenia,
ubrała po prostu dżinsy i luźną bluzkę. Tylko narzuciła na siebie kurtkę,
zdziwiona, że było tak ciepło. Kto wie, może zima już się skończyła?
Roy stał pośrodku, pod
niewielkim pomnikiem. Odpalał właśnie papierosa, kiedy podeszła bliżej.
Wyglądał jak zawsze, czarna kurtka, włosy założone za uszy.
- Hej – przywitała się krótko,
nie bardzo wiedząc co innego powiedzieć. Idąc jego śladem, także odpaliła
papierosa i mocno się zaciągnęła.
- Pochwaliłaś się w domu dokąd
idziesz? – uśmiechnął się. Wiedziała o co mu chodziło. Kim chciała żeby się
dobrze dogadywali. Ale jako przyrodnie rodzeństwo, Lana nawet nie chciała
wiedzieć jak zareagowałaby, gdyby połączyły ich zupełnie inne relacje.
- A co złego w wyjściu na piwo?
– zapytała unosząc lekko brwi. Tak naprawdę, ciekawa była co odpowie… I nagle
dotarło do niej, że znowu robiła podchody, próbowała wybadać co myśli. Czy
dziewczyny mają to zakodowane? Lana w jednej chwili postanowiła, że od tej pory
będzie mówiła co myśli, bez okrążania tematu – Nic nie mówiłam, najpierw muszę
się zastanowić, czy bardziej nadajesz się na faceta, czy brata.
Kiedy zauważyła zaskoczenie
malujące się na jego twarzy, doszła do wniosku, że szczerość bardzo jej się
podoba. Powoli wypuszczała dym, nie zwracając uwagi na mijających ich ludzi. W
niedzielę zawsze panował tam ruch.
- A co jak nadaję się na to i na
to?
- Tym lepiej dla ciebie –
wzruszyła ramionami. On zaśmiał się melodyjnie, nie spuszczając z niej wzroku.
- Chodź, upiję cię, żebyś
straciła orientację – stwierdził wyrzucając peta i przygniatając go czarnym
glanem.
Weszli do jednego z barów
nieopodal. Razem usiedli na wysokich stołkach przy barze. Chociaż, wysokie były
chyba tylko dla Lany. Roy bez najmniejszego problemu usiadł na swoim. Ona
musiała się wdrapać.Lokal był niewielki, urządzony w czerwono-czarnych barwach. Dookoła błyszczały kolorowe neony.
Po trzecim
drinku chłopak stał się bardziej rozmowny. Nie poruszali poważnych tematów.
Komentowali bar, ludzi i po prostu się śmiali, ze wszystkiego.
- Przestałaś już zastanawiać się
nad wszystkim co robisz? – zapytał nagle, patrząc na nią nieco wyzywająco.
- Teraz, czy ogólnie? – zaśmiała
się, patrząc jak barman podaje im kolejne drinki.
- Teraz i ogólnie – odparł
rzeczowo.
- Pracuję nad tym – stwierdziła
szczerze – to musi być świetne uczucie, tak po prostu przestać się przejmować.
- Chodzi o to, żeby płynąć przez
życie zamiast martwić się o wszystko – powiedział łapiąc szklankę z zielonkawym
napojem. Stuknął o jej szklankę i zaczął pić. Na jej oczach pochłonął całą
zawartość za jednym razem, odetchnął i wskazał palcem na jej drinka – twoja
kolej.
Nie zastanawiała się, po prostu
zrobiła to samo. Kiedy tylko skończyła, Roy wstał i skinął głową wskazując
drzwi. Torował jej drogę poprzez tłum, kiedy szli w ich kierunku.
Na zewnątrz
głośno odetchnęła świeżym powietrzem. On przeczesał palcami włosy, odgarniając
je do tył, a później razem ruszyli w pierwszą lepszą uliczkę, nawet nie
uzgadniając tego dokąd zmierzali. Minęli rynek i ruszyli mało oświetloną
alejką.
- Nie wiem jak ty, ale ja mam
ochotę urżnąć się dziś do granic – stwierdził uśmiechając się. Oboje byli
podpici i przestali już zwracać uwagę na to co mówili. Żadne z nich nie dbało o
to, co drugie pomyśli. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Może nawet trochę za
dobrze.
- Chcesz przyprawić własną matkę
o zawał? – zapytała, nie wyjaśniając co dokładnie ma na myśli. Okazało się
jednak, że doskonale wiedział.
- Możemy pójść do mnie.
Spokojnie, będę grzeczny i nie zerwę z ciebie ciuchów, kiedy tylko wejdziemy –
znowu się zaśmiał, czym pobił chyba rekord w ilości uśmiechów jednego dnia. Do
tej pory widziała go raczej w ponurej odsłonie.
- Może i pieprzyłam się z
nauczycielem, ale to nie znaczy, że nie mam barier – stwierdziła od razu, nieco
oburzona jego wypowiedzią. Odniosła wrażenie jakby miał ją za niewinną,
nieśmiałą dziewczynkę, która nie potrafi sobie poradzić. Sama nie wiedziała
dlaczego tak ją to ujęło, być może winę za to ponosił alkohol.
- Dawno przestały mnie kręcić
laski, które ich nie mają – stwierdził nieco poważniej. Zaraz jednak znów się
uśmiechnął i sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki, na piersi. Ku zaskoczeniu
Lany wyciągnął z niej skręta i znów skierował na nią to swoje wyzywające
spojrzenie – Na rozluźnienie?
Spędzała wieczór udowadniając
sobie, ze wcale nie musiała być ciągle zestresowana i wyobcowana. Pociągnęła
dym lekko, czując jak powoli wypełnia jej płuca. Wyciągnęła telefon i napisała
krótkiego smsa do Jima, który zresztą nie różnił się od tych, które dostawał co
kilka dni. „Śpię u Jamiego.”
Kiedy się obudziła, dochodziła
już 11. Tak bardzo chciało jej się pić, że przeschły jej wargi. Powoli
podniosła się z szerokiego fotela, próbując sobie przypomnieć, kiedy w ogóle na
nim zasnęła. Spojrzała na rozłożoną kanapę. Leżał na niej Roy, a także nieco niższy od niego rudy chłopak. Oboje spali jak zabici, w dziwnych pozycjach. Roy leżał
na plecach, z rozłożonymi rękami, a ten drugi zupełnie odwrotnie – na brzuchu,
a do tego z głową tam gdzie Roy miał nogi.
Lana zaśmiała się cicho, widząc
to i omal nie potknęła się o kolejnego gościa, który drzemał na podłodze razem
z wtuloną w niego, ciemnowłosą dziewczyną. Ominęła ich i rozejrzała się po
pokoju. Nawet nie pamiętała ile dokładnie było osób. Próbowała sobie
przypomnieć ich imiona. Rudy – Elwin, przyszedł pierwszy, ponoć mieszkał w
bloku obok. Później śpiący na podłodze Damien i jego dziewczyna Eva.
Skierowała swoje kroki do
kuchni, a po drodze zajrzała do drugiego pokoju. W małym łóżku spały dwie osoby
i choć byli przykryci po same uszy, Lana przypomniała sobie kim byli.
Krótkowłosy brunet z brudną, którego imienia nie pamiętała i Donna, niska
dziewczyna z burzą brązowych włosów. Oprócz nich był tam jeszcze jeden chłopak,
ale Lana nie miała pojęcia skąd się wziął.
Weszła do kuchni i prędko nalała
sobie do szklanki wody z kranu. Wypiła ją duszkiem i opadła na krzesło. Wokół
panował niesamowity bałagan. Na stole leżała jakaś kurtka i dwie puszki po
piwie. Ze zdziwieniem zlokalizowała spodnie, leżące zaraz obok lodówki. Dalej
była damska bluzka i spódnica. Stanik leżał na kuchence. Lana nie wiedziała,
kiedy te rzeczy się tam znalazły, ale nie trzeba było wiele logiki, by domyślić
się, że należały do Donny. Cóż, w końcu śpiąca na podłodze Eva miała na sobie
komplet ubrań.
Z kieszeni kurtki znajdującej
się przed blondynką, wystawała paczka papierosów. Bez zastanowienia wyciągnęła
ją i poczęstowała się jednym. Pierwszy raz w życiu brała udział w takiej
imprezie. Chociaż, po chwili zastanowienia, doszła do wniosku, że to wcale nie
była impreza. Bardziej spotkanie przyjaciół, którzy z tego co mówili, spędzali
tak czas dość często.
Najbardziej dziwił ją fakt, że
wcale nie czuła się dziwnie. Nigdy nie była typem imprezowiczki, nie
odnajdywała się w towarzystwie… A teraz, cóż, nie żałowała, mimo pulsującego
bólu głowy. Przymknęła oczy pocierając jedną dłonią skroń. Nagle ktoś wyciągnął
spomiędzy jej palców papierosa. Zobaczyła rudzielca, który stał obok. Nie miała
pojęcia jakim cudem tak się zakradł.
- Niezły bajzel – skomentował
to, co działo się w kuchni. Podniósł stringi, które leżały zaraz obok jego
stóp. Rzucił je tam, gdzie leżał pasujący do nich stanik. Mocno się zaciągnął i
oddał Lanie papierosa. Podobnie jak ona chwilę wcześniej, nalał sobie wody i
wypił kilka dużych łyków. Z szafki wyciągnął tabletki.
- Chyba sporo przegapiłam –
stwierdziła, zastanawiając się, czy ta akcja w kuchni była już jak spała, czy
wcześniej.
- Oni ciągle to robią i naprawdę
rzadko ich przyłapujemy – zaśmiał się opadając na krzesło obok niej – swoją
drogą, wyglądasz tragicznie.
Wyciągnął z opakowania trzy
tabletki przeciwbólowe. Jedną wcisnął jej w dłoń, a dwie wrzucił sobie do
gardła. Popił, a następnie podał jej szklankę.
- Chociaż i tak jesteś całkiem
słodka, nawet z opuchniętymi oczami – słysząc to, spojrzała na niego z
zażenowaniem – Gdyby nie to że jestem gejem…
Oboje parsknęli śmiechem.
Dopiero teraz przypomniała sobie, że ktoś mówił jej o tym poprzedniego dnia.
- Elwin? Dobrze pamiętam?
- Taak, chociaż wszyscy mówią
El. Roy próbował wmówić mi, że jesteś striptizerką – zaśmiał się przyglądając
się jej.
- Uważasz, że się nie nadaję?
- Trochę małe cycki, ale nawet
bym uwierzył, gdyby nie ta akcja z wódką. Striptizerka nie upuściłaby pełnej
butelki – stwierdził, a ona walnęła go pięścią w ramię. To dziwne, że dopiero
kiedy wspominał pewne rzeczy, przypominała sobie te sceny. Faktycznie,
poprzedniego wieczora zbiła pełną butelkę wywołując tym oburzenie wszystkich
osób. Rzadko piła i miała niesamowicie słabą głowę. Wolała nie wiedzieć jak
długo reszta siedziała, kiedy ona już odpłynęła.
- Jesteś laską Roya? – zapytał
po chwili, bez ogródek.
- Nie. Oficjalnie to chyba
przyrodnią siostrą. Nasi rodzice się skumali.
- Żartujesz. A tak zawzięcie się
wczoraj lizaliście.
- Co?! – Lana z wrażenia
upuściła w połowie wypalonego papierosa, który wylądował na stole. Szybko go
podniosła i spojrzała na rudzielca wytrzeszczonymi oczyma. Nie mogla uwierzyć,
że tego nie pamiętała.
- Mam cię – roześmiał się,
wskazując palcem na jej twarz. Jej mina strasznie go rozbawiła – Chyba nie
byłaś aż tak pijana.
Nagle z pokoju dało się słyszeć
stłumione pomrukiwania Donny, a El tylko przewrócił oczami.
- Nie wierzę, znowu to robią.
- Zero hamulców,co? – Lana
zgasiła papierosa w małym spodku, który pełnił rolę popielniczki.
- Tak jest od kilku miesięcy,
kochają się jak wariaci – wzruszył ramionami.
- Chyba będę się zbierać –
stwierdziła wstając. Przed opuszczeniem mieszkania wstąpiła do łazienki,
próbując doprowadzić się do porządku. Dobrze, że zarówno Jim, jak i Kim
pracowali od rana.
Wyszła i zbiegła po schodach.
Była w małym, nieco zaniedbanym bloku. Na korytarzu farba odchodziła od ścian,
a klosze w małych lampach były wyszczerbione. Lana nie zauważyła żadnej, która
była cała.
Była już na dole, kiedy
usłyszała szybkie kroki. Ktoś zbiegał po schodach, jednak głos był stłumiony.
Szybko okazało się dlaczego. Pojawił się Roy w skarpetkach. Miał na sobie te
same ubrania co poprzedniego dnia, tylko znacznie bardziej zmięte. Włosy
sterczały mu w nieładzie.
- Czekaj. Nie skończyliśmy –
powiedział pokonując ostatnie kilka schodów dzielące go od niej. Oboje stali
teraz przy drzwiach wejściowych, a zaraz obok znajdowało się wejście do
piwnicy.
- Żartujesz? Głowa mi pęka –
powiedziała rozbawiona, myśląc, że chciał kontynuować zabawę. Ale nie, on po
prostu złapał ją w pasie, drugą dłoń wsunął w jej włosy i pocałował ją.
Zupełnie jakby było to coś normalnego, bez żadnego zawahania. To trwało krótką
chwilę, nawet nie zdążyła postanowić, czy odwzajemnić pocałunek.
Zanim odszedł z powrotem na
górę, uśmiechnął się tylko. Beż żadnych słów, nie powiedział nawet krótkiego
„cześć”. Lana nieco oszołomiona, zaśmiała się cicho. Zrobiła pierwszą rzecz,
jaka przyszła jej do głowy. Wyciągnęła telefon i napisała do Jamiego.
Jestem bardzo mile zaskoczona pojawieniem tego rozdziału. Podoba mi się taka Lana. Nie wiem tylko co myśleć o Royu. Jakie ma plany wobec Lany? Hah ale mi się zrymowało. :D. Ich pocałunek na koniec to prawdziwe WOW!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!!
Pozdrawiam
www.odszukacprzeznaczenie.blog.pl
Ja się pytam, gdzie jest Jamie?!
OdpowiedzUsuńChociaż postać Roy'a bardziej mi się podoba, to zaczyna mi brakować tego blondasa. :-D
Rozdział zaskakujący, szczególnie końcówka. :-*
Czekam z niecierpliwością na kolejne wątki z Roy'em w roli głównej.
Ale nie zapominaj o Jamiem, bo bez niego to już nie to samo. :-D
Zapraszam do mnie: http://twinsbonds.blogspot.com/
To się porobiło... ale rozdział świetny, nie mogę się doczekać kolejnego ;) /Jagoda
OdpowiedzUsuńTwój blog został dodany do Katalogu Euforia. Pozdrawiam, Repesco.
OdpowiedzUsuńkurcze nie spodziewałam się takiego biegu akcji. :) podoba mi się, dobrze piszesz :)
OdpowiedzUsuńi może masz ochotę poczytać coś innego i oderwać się od pisania , zapraszam http://subtelneemocjee.blogspot.com/ mam nadzięje , zostawisz coś po sobie :)
buziaki ! :D
Gorąco zapraszam do dołączenia do nowopowstałego katalogu opowiadań autorskich, mającego za zadanie posegregowanie blogów pod względem czasu i realiów w jakich rozgrywają się historie.
OdpowiedzUsuń{of-all-time-and-space}
Przepraszam za spam i pozdrawiam gorąco,
maximilienne
http://slodkiegorzkiezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam!
PS. Przepraszam za spam
Zapraszam do spisu blogów, a mianowicie Katalogu Euforia! http://katalog-euforia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDołącz i ty!
Pozdrawiam, taasteful :)
Kochana, właśnie nadrobiłam zaległości. Roy...( lubię to imię tak wgl ), coraz bardziej mi się podoba, Jamiego mi trochę brak ale i tak rozdział bardzo mi się podoba !!!! czekam
OdpowiedzUsuń